Budowa słabo innowacyjna

Budowa słabo innowacyjna
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Rozmowa z Dyrektorem Instytutu Techniki Budowlanej, Janem BOBROWICZEM

Panie Dyrektorze, w budownictwie widzimy smutny paradoks: pojawiła się w ostatnich dziesięcioleciach ogromna fala nowych technologii, tymczasem polskie budownictwo wydaje się bardzo mało kreatywne, nie dostarcza innowacji technicznych, korzysta z gotowych rozwiązań. Jaka jest tego przyczyna?

- Główna przyczyna może wynikać z rozproszenia kapitału w polskich firmach budowlanych. To nie jest stwierdzenie faktu, lecz przypuszczenie. Dużych firm z kapitałem polskim pozostało bardzo niewiele, natomiast firmy z kapitałem zagranicznym z reguły sprowadzają te najnowsze technologie. Ale nie można powiedzieć, że innowacyjności nie ma w ogóle. W budownictwie jest ona dużo trudniejsza niż w innych dziedzinach. To wynika z tego, że obiekt budowlany musi dziś spełniać siedem wymagań podstawowych: bezpieczeństwa konstrukcji, bezpieczeństwa pożarowego, ochrony przed hałasem i drganiami, odpowiednich warunków higienicznych i zdrowotnych oraz ochrony środowiska, higieny środowiska wewnętrznego, bezpieczeństwa użytkowania itd. To znacznie utrudnia wprowadzanie innowacji. Obiekt budowlany z założenia ma być trwały, ma być bezpieczny, dlatego nawet bardzo dobre rozwiązania muszą przejść pewną ścieżkę dopuszczenia zdecydowanie trudniejszą niż innowacje w przemyśle. Zauważmy też, że wiele rozwiązań budowlanych jest ukrytych w budynku, niewidocznych, nie działają na wyobraźnię, ponieważ ludzie ich nie widzą. A więc takie innowacje mają mniejszą siłę konkurencyjną.

Z drugiej jednak strony rosnące wymagania powinny właśnie mobilizować do proponowania rozwiązań lepszych, nowej generacji, a zwłaszcza tańszych. Poza tym duża część inwestycji powstaje w systemie zamówień publicznych. Tu celem inwestora powinno być szczególne inspirowanie nowych, doskonalszych rozwiązań, bo chodzi o publiczne pieniądze.

- Problem polega na tym, że budownictwo jest drogie, obiekt budowlany jest kosztowny. Dla człowieka mieszkanie czy dom to z reguły inwestycja życia. Dlatego stara się on obniżyć koszty, uprościć projekt, zrezygnować z bardziej wyszukanych elementów. Powiedziałbym, że wiele tu zależy od świadomości inwestora. Każda innowacja daje oszczędności po stronie eksploatacji, ale czasami wymaga większych kosztów w trakcie budowy. To widzimy chociażby na drogach, czy też w sferze budownictwa energooszczędnego stosującego alternatywne źródła energii. Brak wiedzy użytkowników, czyli tych, którzy w końcu za to płacą, w rachunku ciągnionym. Gdyby autostrady betonowe nie były trwalsze i tańsze w eksploatacji, nikt w krajach Zachodu by ich nie budował.

Mówi się, że budownictwo jest z natury konserwatywne, to znaczy ludzie wolą rozwiązania tradycyjne, chociaż bywają droższe.

- Brak wiedzy łączy się z przyzwyczajeniami, z brakiem zaufania do nowych systemów. My niewiele możemy z tym zrobić. Staramy się ogólnie edukować i popularyzować nowości, co robimy poprzez nasze wydawnictwa i szkolenia otwarte.

Może Pan ocenić po napływie wniosków o aprobaty czy certyfikacje, czy ogólnie to ssanie innowacji jest coraz lepsze, czy gorsze.

- Jest coraz lepiej, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że obszar obejmujący wyroby innowacyjne jest przez pewne działania w Europie zawężany poprzez normalizację, to aprobat wcale nie jest mniej. Zakres, w którym można wydawać aprobaty zawęża się, ale ciągle jest tego na tyle dużo, że pojawiają się również rozwiązania, o których jeszcze kilka lat temu w ogóle realnie nie myśleliśmy. Np. jeśli chodzi o okna to nie jest przypadek, że jesteśmy potentatami nie tylko w Europie, ale nawet na świecie.

Zapewne jest to wynik ostrej walki o polski rynek, konkurencji. Ale jednak okien zbrojonych włóknem szklanym, jak w Ameryce, ciągle u nas się nie stosuje.

- Bo tamto społeczeństwo jest bogatsze. Z drugiej strony - nikt nie wymyślił nic lepszego niż zdecydowana promocja. Ciągle nie widać w kraju promocji rzeczywiście nowoczesnych rozwiązań. Sama informacja to za mało. Nawet o intensywnej promocji pozyskiwania energii z pomocą alternatywnych źródeł z otoczenia mówi się dopiero od niedawna, chociaż w niektórych specjalnościach, takich jak np. instalacje z rekuperacją energii naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Rocznie wydajemy ok. 500 aprobat krajowych, europejskich (czyli wydawanych na wyroby dla firm, które chcą działać na całym rynku europejskim) ok. 60. W tym roku prawdopodobnie będzie więcej, bo za pierwsze półrocze wydaliśmy tyle EAT - ile za cały rok ubiegły.

Czy nie uważa Pan, że w sieci ośrodków notyfikowanych do badania wyrobów budowlanych są pewne luki? Np. nie ma osobnej jednostki badającej metody i technologie wzmacniania i zbrojenia gruntów.

- Mamy bardzo dobre laboratorium fundamentowania, możemy badać te rozwiązania, ale nie pojawia się ich zbyt wiele. Zresztą klient przychodzi do nas tylko z trudnymi tematami. Często sądzi, że może poprzestać na tym, że przyjdzie ekspert z teczką - bez zaplecza badawczego. Ale czasem rzeczy pozornie proste nastręczają w praktyce trudności. Dlatego lepiej korzystać z kompetentnego notyfikowanego laboratorium.

Wydaje się, że architekt powinien być czynnikiem mobilizującym technikę budowlaną do wysiłku, do poszukiwania nowych rozwiązań. Przecież to on proponuje wizję obiektów nietypowych, niestandardowych, o niezwykłym wyrazie plastycznym. W Polsce to nie działa.

- Ja nie jestem w tej dziedzinie specjalistą, ale intuicja podpowiada mi, że w takich przypadkach poszukuje się gotowych rozwiązań systemowych, które już gdzieś na świecie istnieją. Jeżeli architekt zaprojektuje np. jakąś niezwykłą fasadę ze szkła i stali czy aluminium, to zawsze można znaleźć producenta, który już dysponuje gotowym systemem montażowym, który da się tu wykorzystać. Architekt zawsze wskazuje na istniejące już możliwości techniczne, czasem sięgając do rozwiązań katalogowych po prostu i współpracując z firmami, które mają tu swoje siedziby. Architekci swoim nietypowym wizjom są zobowiązani zapewnić bezpieczeństwo, a to często poza obliczeniami, wymaga także przeprowadzenia odpowiednich badań eksperymentalnych.

Czasami czy to brak doświadczenia, czy zaniedbania powodują, że te znane na świecie rozwiązania stosuje się u nas źle.

- Oczywiście, jeżeli np. zaniedba się specyfikę klimatyczną i próbuje wykonywać izolację budynku w czasie mrozu, to efekt będzie fatalny. Jeżeli bezkrytycznie przenosi się technologię z łagodniejszej strefy klimatycznej np. z Hiszpanii do naszej strefy klimatycznej, mogą wystąpić problemy. Często jednak wyroby, które przychodzą do nas z innych stref klimatycznych są adaptowane i stosowane po odpowiedniej modyfikacji. To powinna być reguła.

Oprócz techniki na innowacyjność może wpływać organizacja. Jeżeli inwestycja jest słabo zorganizowana, panuje niepewność i chaos, wszyscy starają się kurczowo trzymać rozwiązań sprawdzonych, unikać dodatkowych kłopotów związanych z wdrożeniami.

- Niewątpliwie innowacyjna technologia i użycie nowych materiałów wymaga również nieco innego podejścia organizacyjnego. Rutynowe praktyki nie sprawdzają się. To także może być problem w polskich warunkach. Jeżeli jednak dysponujemy doświadczonymi inżynierami na budowie, to organizacja nie jest problemem. Może nim być raczej to, że inwestor może nie rozumieć, nie zdawać sobie sprawy z pewnych konieczności. Nie przyjmuje do wiadomości, że coś trzeba zrobić inaczej niż do tej pory.

Różnica między inwestycjami publicznymi a prywatnymi jest taka w powszechnym mniemaniu, że na publicznych ciągle występują jakieś niesprawności, czy nawet skandale. Budowy prywatne biegną sprawnie, kończą się w terminie, są sprzedawane. Może tam łatwiej sięgać po nowocześniejsze technologie i metody organizacji?

- Na pewno prywatne inwestycje to nie jest kraina szczęśliwości. Ma swoje problemy. Decydujące jest to, czy inwestor ma dostateczną ilość pieniędzy, by nadzór nad obiektem był prowadzony w sposób właściwy. Rozsądny inwestor wie, że złotówka wydana na źle wykonaną robotę oznacza dziesięć złotych przy naprawie. Dlatego będzie się starał o najlepszych, najbardziej doświadczonych inżynierów. Na dużych inwestycjach wiele problemów może wynikać właśnie z tego, że środki przeznaczone na nadzór inwestorski są zbyt małe. Ale tego nie wiemy dokładnie. W niektórych przypadkach należałoby sięgać po niezależne organizacje, które są w stanie czuwać nad pewnymi fragmentami, czy rodzajami robót, poprzez nadzór nad całością prac przy szczególnie ważnych obiektach. My, jako Instytut przyjmujemy takie zlecenia, jak np. czuwanie nad monolitycznością dużych fundamentów. To oczywiście kosztuje, ale się bardzo opłaca.

W jakim stopniu jednostki takie jak ITB mogą dostarczać budownictwu innowacyjnych rozwiązań?

- Tu jest istotny problem wynikający z przepisów prawa europejskiego: jednostka, która prowadzi procedury przygotowania europejskich aprobat technicznych, badania na potrzeby przemysłu jako jednostka oceny technicznej, wydaje certyfikaty czy też prowadzi badania typu dla przemysłu, musi być absolutnie niezależna. Dlatego my w naszej branży nie prowadzimy patentowania, natomiast chętnie służymy pomocą tym, którzy patentują. Często wiąże się to z opracowaniem nowych metod badawczych tylko po to, aby ocenić to nowe rozwiązanie powstałe w innej jednostce. Może istotnie brakuje ośrodków badawczych, które nie byłyby związane tymi wymogami formalno-prawnymi. Trochę placówek badawczych zniknęło, ponieważ nie wytrzymały konkurencji. Jest jeszcze jeden czynnik: duże zagraniczne koncerny budowlane wchodzą do Polski z własnymi jednostkami innowacyjnymi. To także hamuje zainteresowanie rynku ewentualnymi innowacjami z krajowych ośrodków. Jedna z firm niemieckich przeniosła do Polski całe swoje centrum badawczo-rozwojowe i tu rozwija swoje wyroby. Mamy z nimi umowę na wyłączne badanie tych wyrobów, sami się do nas zwrócili. Niektóre polskie firmy również podjęły taką stałą formę współpracy.

Co jest, Pana zdaniem obecnie głównym czynnikiem napędowym innowacji budowlanych?

- Sądzę, że wszystko to, co jest związane z siódmym wymaganiem podstawowym, czyli ochroną środowiska w ciągu całego cyklu życia obiektu - od powstania materiałów do wyburzenia i utylizacji obiektu oraz to, co jest związane z oszczędzaniem energii. Równie ważne jest wszystko to, co służy wygodzie i komfortowi.

Dziękujemy za rozmowę.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Budowa słabo innowacyjna

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!