Zapobiegliwi dystrybutorzy, którzy zrobili zapasy, zacierają ręce. Bieżące marże dystrybutorów nadal są niskie i sięgają 4-5 proc. Ale rentowność na zapasach dochodzi nawet do 20 proc.
— W pierwszym półroczu ceny stali szły w górę. Wzrost cen rudy, energii elektrycznej, złomu, wynagrodzeń etc. spowoduje, że nadal będą rosły. W Polsce pręty kosztują około 2,6 tys. zł za tonę, a w Niemczech czy Austrii nie można kupić taniej niż za 2,85 tys. zł za tonę. Będziemy gonić ceny zachodnie, w drugim półroczu możemy się spodziewać kilkunastoprocentowych wzrostów — twierdzi Przemysław Sztuczkowski, prezes Złomreksu.
Także Jerzy Bernhard, prezes Stalprofilu, uważa, że ceny będą rosły, choć spodziewa się stabilizacji w końcówce roku.
Wzrost cen stali może pozytywnie wpłynąć na wyniki dystrybutorów, zwłaszcza tych, którzy mieli pokaźne zapasy.
— Marże nie zmieniły się, ale zarabia się na zapasach. Jeśli ktoś kupował blachę kilka miesięcy temu po 2,1 tys. zł za tonę, to teraz sprzeda ją po 3 tys. zł za tonę — liczy Przemysław Sztuczkowski.
Jerzy Bernhard szacuje, że bieżące marże sięgają 4-5 proc., ale na zapasach mogą wzrosnąć nawet do 20 proc. Zwraca jednak uwagę, że powoli budżety inwestorów stają się zbyt niskie i konsumenci już nie będą akceptować szalonego wzrostu cen - czytamy w "Pulsie Biznesu".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Ceny stali poszły w górę. Gonią stawki na rynkach zachodnich