Mostostal z grupy Mariana Krawczyka chce najpierw sięgnąć po stocznię, a potem po pieniądze z GPW.
Wstępną deklarację przejęcia stoczni zarząd Mostostalu Chojnice złożył w minionym tygodniu. Teraz czeka na reakcję właścicieli - państwowej Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP) i Korporacji Polskie Stocznie. Muszą one śpieszyć się z prywatyzacją, inaczej Komisja Europejska może nakazać spółce zwrot gigantycznej pomocy publicznej.
- Mamy nadzieję, że wkrótce zapoznamy się z memorandum prywatyzacyjnym stoczni, a potem złożymy ofertę jej zakupu. W rachubę wchodzi nabycie udziałów lub zorganizowanej części przedsiębiorstwa - mówi Andrzej Kuta, wiceprezes ds. finansowych Mostostalu Chojnice.
Firma może złożyć ofertę przejęcia w czerwcu lub lipcu. Wiceprezes zapewnia, że Mostostal stać na taką transakcję.
Mostostal Chojnice od lat współpracuje z przemysłem stoczniowym.
- Zainteresowanie stocznią wynika z naszej strategii rozwoju. Widzimy efekt synergii - dodaje wiceprezes Kuta.
Chojnicka spółka wytwarza konstrukcje stalowe, m.in. platform wiertniczych, kadłubów dla statków i suwnic portowych.
Marian Krawczyk chce wprowadzić Mostostal na GPW. Obecnie trwają analizy.
- Spółka może wejść na giełdę na przełomie pierwszego i drugiego kwartału 2009 r. - mówi Andrzej Kuta.
W ubiegłym roku Mostostal wypracował 120 mln zł przychodów i 2,4 mln zł zysku. Tegoroczne wyniki mają być jeszcze lepsze. Przychody grupy KEM wraz z podmiotami powiązanymi mają w 2008 r. sięgnąć 1 mld zł.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Chojnice chcą Stoczni Szczecińskiej