Ciche dni stoczniowe

 Ciche dni stoczniowe
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Palenia opon i petard na razie nie będzie. Stoczniowi związkowcy wstrzymują się z protestami, bo chcą poznać szczegóły planu ratowania swoich miejsc pracy.

Gwałtowna krytyka decyzji Brukseli byłaby zresztą trudna do uzasadnienia - pisze "Gazeta Wyborcza".

- Bez wątpienia to była jedna z najtrudniejszych decyzji, jaką musiałam przedstawiać Komisji Europejskiej - mówiła Neelie Kroes, unijna komisarz ds. konkurencji, prezentując w czwartek werdykt w sprawie stoczni.

Bruksela zawsze traktowała polskie stocznie z ogromną wyrozumiałością i cierpliwością. Już od prawie czterech lat Komisja miała wszelkie podstawy prawne, by ogłosić, że pomoc publiczna dawana zakładom w Gdyni, Gdańsku i Szczecinie jest nielegalna. Wstrzymywała się jednak z tym wyrokiem, dając kolejnym polskim rządom "ostateczne terminy" na rozwiązanie stoczniowych problemów (co najmniej dwa z nich przypadały na czas rządów PiS).

- Daliśmy Polsce przynajmniej pięć szans - wyliczają dziś unijni urzędnicy. Skrupulatnie policzyli, że w przypadku samej tylko Stoczni Gdynia od 2004 r. państwo polskie przeznaczyło prawie... 121 tys. euro na utrzymanie każdego z 4,7 tys. miejsc pracy! - Ostatnie lata to boom na rynku statków. A mimo to stoczniom w Gdyni i Szczecinie udała się niezwykłą sztuka: dokładały do każdego zbudowanego statku - dodają unijni eksperci.

W czwartek Komisja zdecydowała się zakończyć ten ekonomiczny nonsens. Ale tylko dlatego, że miała w ręku alternatywny sposób uratowania produkcji w stoczniach. Ani bardzo zły, ani bardzo dobry. Nie było łatwo go wymyślić, bo KE była między młotem (surowym prawem UE nakazującym bezlitosne "utopienie" stoczni) a kowadłem (polską opinia publiczną i stanowiskiem polskiego rządu).

Zgodnie z planem w ciągu najbliższych siedmiu miesięcy stocznie mają być podzielone na części i sprzedane. Pieniądze ze sprzedaży trafią do stoczniowych wierzycieli (także do prywatnych firm, które w sytuacji, gdyby doszło do normalnej upadłości, miałyby znacznie mniejsze szanse na odzyskanie długów).

Patrząc z boku, można próbować bronić tezy, że Komisja Europejska jeszcze jeden, ostatni raz postanowiła potraktować zakłady w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie ulgowo. Bo czymże innym jest wstrzymanie nakazu zwrotu pomocy publicznej (3,3 mld euro w przypadku Gdyni i Szczecina) przez kolejne siedem miesięcy, tak żeby w tym czasie majątek stoczni mógł zostać przekazany nowym inwestorom - już bez żadnych obciążeń? Komisja Europejska, która teoretycznie powinna pilnować zasady, że nielegalna pomoc publiczna jest co do euro zwracana, teraz przymknie oczy. Wszyscy w Brukseli wiedzą, że gdy w czerwcu nakaz zwrotu pomocy zostanie wreszcie wypowiedziany, na placu boju będą już tylko spółki wydmuszki pozbawione majątku i przygotowane do bankructwa. Złośliwy prawnik mógłby nawet próbować dowodzić, że w przypadku naszych stoczni Komisja nagina przepisy unijnego traktatu. Oczywiście, niektóre elementy decyzji Komisji mogą się w Polsce nie podobać (choćby sugestia, by majątek był sprzedawany bez pracowników) - ale jakkolwiek by patrzeć, Komisja znów wykazała się dobrą wolą.

Inni mieli gorzej

Komisja Europejska była dużo mniej wyrozumiała w przypadku np. Grecji. W lipcu Bruksela nie bawiła się w szukanie żadnych alternatywnych rozwiązań, tylko po prostu nakazała greckiej stoczni Hellenic Shipyards (HSY) zwrócić 230 mln euro pomocy publicznej udzielonej w latach 1992-2002.

Komisja nie godzi się z twierdzeniami, że przymknęła oko na gigantyczną pomoc publiczną dla niemieckich stoczni. Owszem, pięć niemieckich stoczni dostało w sumie 3 mld euro pomocy publicznej w latach 90. Ale ta pomoc została wykorzystana na gruntowną modernizację zakładów, a nie - jak w przypadku polskich stoczni - przejedzona na bieżące potrzeby. Co więcej, w trakcie naprawy niemieckich stoczni dwie z nich zostały zamknięte, a łączne moce produkcyjne zredukowano o 40 proc. Co oczywiście wiązało się z likwidacją setek miejsc pracy.

Przedstawiając te dane, KE stara się chyba uciszyć potencjalne głosy krytyków, którzy od wielu dni wytykali Brukseli stosowanie podwójnych standardów, czyli surowość wobec polskich stoczni w czasach, gdy rządy europejskie wspierają banki kwotą prawie 2 bln euro.

- Dawaliśmy zgodę na pomoc dla tych banków, których upadek miałby katastrofalne, nokautujące efekty dla całych sektorów finansowych w państwach członkowskich, krzywdząc całe gospodarki i wszystkich mieszkańców - przypomina Kroes. Przy całym szacunku dla stoczniowców, klęska ich zakładu pracy to nie to samo co np. upadek banku Fortis.

Rząd robi ustawę, związkowcy czekają

Wysiłek, jaki Komisja włożyła w wyjaśnienie swojej decyzji, chyba przynosi efekty. Stoczniowi związkowcy na razie nie szykują żadnych protestów ani nie krytykują czwartkowej decyzji Brukseli. - Mamy za mało informacji. Czekamy na spotkanie z ministrem skarbu - mówią.

Dojdzie do niego 13 listopada w Warszawie. To wtedy minister Aleksander Grad ma przedstawić stoczniowcom treść stoczniowej specustawy, która pozwoli na wdrożenie planu B dla zakładów w Gdyni i Szczecinie - pokawałkowanie stoczni i wyprzedaż ich majątku.

Resort nie chce ujawnić treści ustawy, zanim projektu dokumentu nie zaakceptuje Komisja Europejska. - Ta ustawa będzie określać m.in. wysokość odpraw dla odchodzących stoczniowców. Ustawa wygaśnie już w czerwcu 2009 r. - mówi Maciej Wewiór, rzecznik Ministerstwa Skarbu. Do rąk unijnych urzędników ustawa trafiła w połowie zeszłego tygodnia.

- Dla nas kluczowe są dwie sprawy: czy uda się znaleźć wiarygodnego branżowego inwestora, który kupi majątek stoczni w całości, oraz jakie rozwiązania zapisane w specustawie będą chronić załogę firmy - mówi Dariusz Adamski, szef "S" w Stoczni Gdynia. - Teraz trudno cokolwiek komentować, bo nie znamy konkretów.

Związkowcy nie ukrywają jednak, że do ministra Grada będą mieli wiele pytań. - Dzisiaj najistotniejsze jest, co stoczniowcy będą robić przez najbliższe siedem miesięcy, w sytuacji gdy stocznia nie ma już kontraktów. Z powodu brak pracy za dwa miesiące zaczną stawać pierwsze wydziały - mówi Marek Lewandowski z "S" Stoczni Gdynia.

Zdaniem branżowych specjalistów w razie zwolnień stoczniowcy nie powinni mieć problemu ze znalezieniem pracy. - Zapotrzebowanie na pracowników z branży stoczniowo-metalowej nie maleje ani w Polsce, ani za granicą - ocenia Kaja Wasilewska, właścicielka internetowej giełdy pracy Stoczniowcy.pl. - Pracownicy stoczni bez większego problemu znajdują zatrudnienie w firmach budownictwa przemysłowego - przy budowie i montażu kotłów, rurociągów i instalacji przemysłowych, w elektrowniach i rafineriach.

Wasilewska uważa, że wielu stoczniowców pozbawionych pracy w Polsce wyjedzie za granicę. - W Polskiej stoczni zarobki wahają się, jeśli chodzi o stawkę podstawową brutto, od 10 do nawet 30 zł, w Norwegii od 121 do 160 koron [od 48 do 64 zł], a Holandii od 10 do 14 euro [od 36 do 50 zł] - mówi właścicielka portalu.

Komisja Europejska przypomina tymczasem, że polski rząd powinien jak najszybciej wystąpić z wnioskiem o wykorzystanie pieniędzy z europejskiego funduszu dostosowawczego (EGAF), który pomaga zwalnianym pracownikom. Tak zrobił rząd włoski, który otrzymał 10 tys. euro na głowę każdego pracownika z likwidowanych zakładów tekstylnych. Pieniądze z EGAF - m.in. na opłacenie szkoleń, ale także na zasiłki - dostali też zwalniani robotnicy na Litwie.

Minister skarbu Aleksander Grad zapewnia, że cała historia zakończy się pozytywnie i dla stoczniowców, i dla produkcji stoczniowej w Polsce. Ale nie wszyscy są o tym przekonani. - Nie ukrywam smutku, bo wygląda to na koniec tej firmy jako jednej z największych stoczni w Europie - mówi Arkadiusz Aszyk, b. członek zarządu Stoczni Gdynia. - Jeśli jej większości nie kupi jeden inwestor, to w wyniku rozparcelowania zamieni się w zbiór zakładów metalowych produkujących np. elementy statków czy inne konstrukcje. Budowa dużych, kompletnych statków w oparciu o polską myśl technologiczną - takich, jakie do tej pory powstawały w Gdyni - będzie wtedy prawdopodobnie niemożliwa - ostrzega.
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Ciche dni stoczniowe

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!