Czy koksownia ISD Huty Częstochowa zostanie zlikwidowana? Tak mówią pracownicy. Donbas nie chce się wypowiadać o przyszłości tej najbardziej dla środowiska szkodliwej części zakładu.
Gdy koksownię wybudowano pół wieku temu, miała cztery baterie. Na początku lat 70. doszły jeszcze dwie. Od 1989 r. zaczęto je wyłączać i dziś pracują tylko dwie. Jedna skończyła już pół wieku. - Lada moment się rozleci - komentują hutnicy.
Bez inwestycji koksownia przestanie wkrótce funkcjonować. Tylko czy jej istnienie jest Donbasowi potrzebne (zwłaszcza, że ma drugą w Alczewsku)?
Koksownia produkuje koks i gaz. Tego pierwszego potrzebował wielki piec, ale parę lat temu został wygaszony. Koks jest więc sprzedawany, zaś niezbędny w hutniczym procesie technologicznym gaz koksownia pokrywa w zaledwie kilkunastu procentach.
- Nie ma wątpliwości, że obecnie to huta jest bardziej potrzebna koksowni niż odwrotnie - mówi Wacław Korczak, były prezes Huty Częstochowa.
Już prywatyzując kombinat, zastanawiano się, co zrobić z koksownią. Jej usamodzielnienie się sugerowała np. firma konsultingowa Roland Berger & Partnerse. Ale w końcu wciśnięto ją Donbasowi - czytamy w gazecie.
Nie tylko przesłanki ekonomiczne mogą zniechęcać Ukraińców do wkładania pieniędzy w koksownię. Mogą się potknąć o ekologię. I nie chodzi nawet o to, że koksownia leży w otulinie parku krajobrazowego Orlich Gniazd, bo otulina chroniona nie jest. - Problemem może być sąsiedztwo koksowni z Ostoją Olsztyńsko-Mirowską, zgłoszoną do unijnego programu ochrony "Natura 2000". To stawia przed inwestorem szczególne wymagania - tłumaczy Marek Broda, dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Województwa Śląskiego.
Według hutników o zbliżającym się końcu koksowni świadczyć może jeszcze jedna przesłanka. - Czy ktoś, kto chce likwidować koksownię, będzie pakował pieniądze w niepotrzebną już oczyszczalnię? - pytają pracownicy zakładu. O oczyszczalni przestało się mówić, choć była planowana już w ubiegłym roku.
Na temat swych planów wobec koksowni Donbas milczy. Naciskany przez dziennikarzy "Gazety Wyborczej" Konstanty Litwinow, prezes Donbasu w Polsce, powiedział tylko, że o likwidacji nie ma w tej chwili mowy.