To pierwszy tak szeroki program w ISD Hucie Częstochowa. Zgodnie z wynegocjowanymi ze związkami warunkami, kto zgodzi się odejść z pracy dostanie odprawę w wysokości 22 swoich średnich pensji, ale nie mniej niż 125 tys. zł brutto. O ile na taki krok zdecyduje się przez pierwsze trzy miesiące obowiązywania programu. Jeśli później - odprawa wyniesie równowartość 19 pensji, ale nie mniej niż 100 tys. zł.
Gdy na początku roku zewnętrzna firma badała w hucie strukturę zatrudnienia, okazało się, że 30 proc. załogi to tzw. pracownicy umysłowi. O 250-300 osób za dużo. A wszyscy przejęci przez ukraińskiego inwestora hutnicy, niezależnie czy na stanowisku produkcyjnym, czy administracyjnym mają gwarancje zatrudnienia do 2015 roku. Czyli zwolnić nie można, zmniejszyć pensji także, ani nawet przesunąć na inne stanowisko. To kosztuje, a przedsiębiorstwo ma kłopoty z zamówieniami, są przestoje, nawet pensje były płacone na raty.
- Od roku zabiegaliśmy, by przekwalifikować część pracowników, którzy na swoich stanowiskach nie mają co robić - mówi Łęski. - Związki zawodowe nie zgodziły się, powołując na ustalenia pakietu socjalnego.
Teraz udało się wypracować kompromis. Powstał program dobrowolnych odejść. Pracownik sam może zaproponować swoje zwolnienie, ale musi się na nie zgodzić pracodawca. Odejście może też zasugerować sam pracodawca - osobom, które nie zgodzą się na przekwalifikowanie lub którym takie przekwalifikowanie nie zostanie zaproponowane.
W obu wypadkach odprawa jest taka sama.
- Trudno określić, dla kogo program jest korzystniejszy, dla pracowników, czy pracodawcy - ocenia Jacek Strączyński, wiceprzewodniczący "Solidarności" w hucie. - Zgodnie z pakietem socjalnym bez programu mógłby zwolnić każdego pod warunkiem, że wypłaci odprawę do końca okresu gwarantowanego zatrudnienia. W tej chwili jest to 51 miesięcy i pracodawcy na to nie stać. Spotkaliśmy się więc gdzieś w połowie drogi, uzgadniając warunki do przyjęcia dla obu stron. Nie znam zresztą przypadku, by gdzieś w Polsce odprawy w tego rodzaju programie wyniosły więcej.
Andrzej Gwiazda ze Związku Zawodowego Pracowników z ISD Huty Częstochowa uważa, że to najlogiczniejsze wyjście, bo trzeba się liczyć z nienajlepszą sytuacją zakładu.
- Moim zdaniem programu wcale nie powinno być, bo pracodawca powinien znaleźć pracę dla ludzi - twierdzi za to Włodzimierz Seifryd, szef Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego. - To byłoby z korzyścią i dla pracowników i dla firmy. Ponieważ jednak odejścia będą się odbywały za zgodą obu stron, nie może być mowy o krzywdzie.
W programie, który stanowi aneks do pakietu socjalnego nie zapisano, co jeśli pracownik nie zgodzi się ani na przekwalifikowanie, ani na odejście. Łęski mówi, że powinien się liczyć ze zwolnieniem, a ewentualnych roszczeń dochodzić w sądzie: - Ale pracodawca będzie mógł udowodnić, że praktycznie odmówił pracy, nie godząc się na propozycje - przekonuje rzecznik. Związkowcy tymczasem przypominają, że jest pakiet socjalny i jego ustalenia, więc sąd na pewno weźmie to pod uwagę.
Na razie nikt nie wie, ilu osób proces dobrowolnego odchodzenia z huty mógłby dotyczyć. - Sądzę, że na taki krok zdecydują się tylko ci, którzy już mają pomysł na funkcjonowanie poza hutą - uważa Strączyński. - Nie wyobrażam sobie, że zrobi to np. jedyny żywiciel rodziny.
Pytających o zasady odejść jest sporo. Na razie jednak wynegocjowane warunki programu musi zatwierdzić rada nadzorcza ISD Polska, a potem zaakceptować Państwowa Inspekcja Pracy. Formalności mogą potrwać do połowy września.
Artur Siwek z zarządu Agencji Rozwoju Regionalnego w Częstochowie:
Gdy bezrobotny zgłasza się do urzędu pracy o pomoc w rozpoczęciu działalności gospodarczej, może otrzymać ok. 20 tys. zł dotacji, o ile urząd ma środki na ten cel. Fundusze unijne, które za pośrednictwem agencji takich jak nasza można zdobyć w konkursie na uruchomienie własnej firmy to maksymalnie 40 tys. zł. Wielu osobom z taką kwotą udaje się to z powodzeniem, więc pieniądze oferowane przez hutę tym bardziej pozwolą na otwarcie własnej działalności.
Inni już to robili
Program dobrowolnych odejść przećwiczył m.in. największy w kraju producent stali i właściciel czterech hut w Dąbrowie Górniczej, Krakowie, Sosnowcu i Świętochłowicach - ArcelorMittal Poland. Pracownicy sami zgłaszali chęć odejścia z firmy, w zamian mogli liczyć na jednorazowe odprawy od kilkudziesięciu do nawet 100 tys. zł. Z takiej formy pożegnania z firmą skorzystało ok. 1,3 tys. hutników.
Program dobrowolnych odejść stosowały też inne polskie firmy, m.in. zakłady metalowe Mesko. Zatrudnienie w fabryce spadło z 1760 do 1500 osób. Odchodzący otrzymywali na rękę od 20 do 30 pensji, zależnie od stażu pracy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Częstochowska huta zapłaci pracownikom,125 tys zł żeby odeszli