Długa historia bojów o europejskie stocznie

Długa historia bojów o europejskie stocznie
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Kolejne spotkanie w sprawie zakładów możliwe pod koniec tygodnia. Część ekspertów twierdzi, że KE traktuje Polskę zbyt ostro. Z analiz „Rzeczpospolitej” wynika coś innego.

Konkretów potwierdzających pogląd, że Polska traktowana jest w Brukseli mniej pobłażliwie niż inne kraje, nie słychać. Mimo to z wolna zaczyna być on traktowany niemal jak pewnik.

Najczęściej przywoływanym przykładem taryfy ulgowej stosowanej przez Komisję Europejską są stocznie wschodnioniemieckie. Kilka tych zakładów stało się w latach 90. częścią grupy Bremer Vulkan zatrudniającej ok. 23 tys. osób. Głównym jej udziałowcem było miasto Brema, które udzielało grupie pożyczek obrotowych.

Na początku lat 90. BV realizował śmiały plan ekspansji, kupując spółki różnych branż, np. producentów obrabiarek i elektroniki, a także kolejne wschodnioniemieckie stocznie, mimo że przemysł stoczniowy już odczuwał negatywne skutki rosnącej konkurencji na Dalekim Wschodzie. Zarząd firmy bez trudu uzyskał zgodę na centralne zarządzanie pieniędzmi z subsydiów na rekonstrukcję stoczni byłej NRD. Dzięki temu do BV trafiło na preferencyjnych zasadach (umożliwiających szybką restrukturyzację) 586 mln USD, przyznanych tym zakładom w 1992 r. przez Komisję Europejską - podaje "Rzeczpospolita".

Bomba wybuchła cztery lata później, kiedy Bruksela zażądała zwrotu pokaźnej części tej kwoty – 415 mln USD, dowodząc, że nie trafiła do zakładów w byłej NRD, lecz przeznaczono ją na operacje firmy w zachodnich Niemczech. Stoczniowa grupa była już wówczas w tarapatach. Strategia zakupów nierentownych spółek się nie sprawdziła. Pod koniec 1995 r. straty BV sięgały 540 mln USD, dług wobec banków – blisko 1 mld USD. Jedynym wyjściem było ogłoszenie upadłości. W sierpniu 1997 r. Bremer Vulkan przestał istnieć.

Trzy wschodnioniemieckie stocznie przejęła w zarząd państwowa agencja do zadań związanych ze zjednoczeniem Niemiec. Dopiero wówczas Komisja Europejska zgodziła się, by dwie spośród nich: Schiffswerft i Volkswerft, dostały kolejną pomoc publiczną w łącznej wysokości 728 mln marek. Uratowało je to przed bankructwem.

Z kolei historia hiszpańskiej grupy Izar pokazuje, że nawet z wieloletnich zatargów z Komisją Europejską można wyjść na prostą, choć nie bez wyrzeczeń. W 1995 i 1997 r. Komisja Europejska udzieliła hiszpańskim stoczniom, należącym wówczas do holdingów administrowanych przez państwowe agencje restrukturyzacji, wyjątkowej zgody na skorzystanie z pomocy publicznej w postaci ulg podatkowych – wartych łącznie 1,9 mld euro. Pod warunkiem że będzie ona jednorazowa, a zakłady odzyskają rentowność do końca 1998 r. Hiszpania złamała jednak tę zasadę, zasilając stocznie kolejnymi subsydiami, które nie przyniosły spodziewanych efektów.

Na mocy decyzji Brukseli z 1999 r. Hiszpania musiała zwrócić 111 mln euro. Nie pomogło odwołanie do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, ani rozsądna skądinąd argumentacja o konieczności wspierania europejskiego przemysłu stoczniowego wobec zagrożenia dalekowschodnią konkurencją.

2 lipca 2008 r., gdy w Brukseli trwały wciąż negocjacje dotyczące polskich stoczni, Komisja Europejska nakazała Grecji zwrot 230 mln euro subsydiów (wraz z odsetkami) przyznanych stoczni Hellenic Shipyards, obecnie części niemieckiej grupy ThyssenKrupp AG. Sprawa ciągnęła się od 1993 r., kiedy KE zażądała, by Grecy zamknęli lub sprywatyzowali dwie państwowe stocznie: Neorion Shipyards i Hellenic Shipyards. O ile pierwszy rozdział został szczęśliwie i szybko zamknięty (Neorion Shipyards kupił w publicznym przetargu w 1994 r. inwestor – Amber Maritime), o tyle Hellenic Shipyards, znacjonalizowana w 1986 r., wciąż sprawiała kłopoty. Nie tylko nie mogła znaleźć nabywcy (dopiero w 2002 r. została sprzedana konsorcjum Howaltswerke Deutsche Werft i Ferrostaat), ale wciąż, przynosząc straty, otrzymywała od państwa gotówkę, gwarancje i pożyczki poniżej cen rynkowych.

Zdaniem unijnej komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes grecki rząd przy prywatyzacji bezprawnie obiecał inwestorom, że pokryje wszelkie przyszłe żądania państwowych dotacji. Złamał też m.in. zobowiązanie uzyskania od pracowników firmy 24 mln euro za 49-proc. pakiet jej akcji w ciągu 12 lat. Nigdy nie uzyskano tej kwoty, co oznacza, że załoga dostała akcje za darmo - czytamy w "Rzeczpospolitej".
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Długa historia bojów o europejskie stocznie

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!