Inwestorzy przyjmują zapowiedzi firmy z dużym dystansem. Nic dziwnego - o mocarstwowych planach słyszą już od dwóch lat
O mocarstwowych planach bydgoskiej firmy inwestorzy słyszą jednak już od ponad dwóch lat, czasem zmienia się tylko kwota rocznych obrotów, jakie docelowo ma osiągnąć "nowy" Drozapol. Wojciech Rybka liczy, że spadki na giełdzie zweryfikują oczekiwania cenowe właścicieli firm - potencjalnych celów przejęć - czytamy w "Pulsie Biznesu".
Zmienność na rynkach finansowych (co widać po kursie samego Drozapolu, który przez ostatnie dwa tygodnie wzrósł o 40 proc., a przez poprzednie dwa spadł mniej więcej o tyle samo) jest jednak duża. Jak pisze dziennik trudno oczekiwać, by akcjonariusze firm, którzy ponoć zasiadają do rozmów, byli skłonni podejmować decyzje w takich warunkach. Zresztą prezes bydgoskiej firmy mówi o "negocjacjach" w odniesieniu do kilku podmiotów, co sugeruje bardzo wstępny etap rozmów.
Wojciech Rybka twierdzi także, że ten rok dla Drozapolu zapowiada się bardzo dobrze. Mówi, że spółka w ubiegłym roku zrobiła spore zapasy wyrobów stalowych, których ceny teraz rosną. Problem w tym, że Drozapol największe zapasy poczynił w drugim kwartale, kiedy ich stan wzrósł o 80 proc., do 72 mln zł (nie ma jeszcze danych z IV kwartału). To był czas, kiedy ceny blach i prętów (ich sprzedaż przynosi 90 proc. przychodów spółki) były rekordowe - wyjaśnia "PB".
Najpierw inwestorzy będą musieli zapoznać się z wynikami z czwartego kwartału. Ceny wówczas notowały dno, a na dodatek spadek dynamiki produkcji budowlano-montażowej nie pozostał bez wpływu na wartość obrotów. Dopiero ten kwartał może przynieść nadspodziewane zyski, bo sprzedawane będą zapasy, robione także pod koniec roku. Oczywiście, ten scenariusz potwierdzi się, jeśli wyskok cen prętów (ceny blach rosną na razie symbolicznie) nie będzie chwilowy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Drozapol znów składa obietnice inwestorom