Hutnicy boją się, że zaoszczędzone na ZUS pieniądze trafią do kieszeni firm, a oni dodatkowo zostaną ukarani niższą emeryturą.
Spór toczy się m.in. o formę wynagrodzenia z karty hutnika i opłacany od niego ZUS.
— Rozmawiamy o tym, czy wynagrodzenie z karty hutnika ma być zapisane jako obligatoryjne, czy dobrowolne. W pierwszym przypadku nie będzie konieczności opłacania ZUS, więc część składki przypadająca od pracownika zwiększy jego dochód, ale obniży podstawę naliczania emerytury — mówi Jerzy Goiński, szef Solidarności w ArcelorMital Poland z Dąbrowy Górniczej.
Część związkowców boi się jednak, że pieniądze, które miałyby iść na składki, zostaną u pracodawcy, a pracownicy jednocześnie zostaną ukarani niższymi emeryturami.
— Zgodzimy się na zapis o obligatoryjności, jeśli uzyskamy gwarancję, że pieniądze zaoszczędzone na składkach będą przekazywane na przykład na pracownicze programy emerytalne — mówi "Pulsowi Biznesu" Włodzimierz Seifryd, jeden ze związkowców ISD Huta Częstochowa.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Huty: kłopotliwy podział odzyskanej kasy z ZUS