Wszystkie wskaźniki potwierdzają, że w 2012 r. zużycie stali będzie rosło, choć powoli. Perspektywy są zatem całkiem dobre, chociaż na pewno nie osiągniemy poziomu produkcji z rekordowego 2007 r. - mówi Jerzy Bernhard, prezes zarządu Stalprofilu SA
- Wszystkie wskaźniki potwierdzają, że zużycie stali będzie rosło, choć powoli. Perspektywy są zatem całkiem dobre, chociaż na pewno nie osiągniemy poziomu produkcji z rekordowego 2007 roku. Generalnie rynek stali się stabilizuje, a długoterminowe prognozy koniunktury są korzystne. Także dla Grupy Kapitałowej Stalprofilu. Nasza strategia, polegająca na dywersyfikowaniu działalności oraz inwestowaniu w spółkach zależnych, okazuje się sprawdzoną metodą. Spodziewamy się dobrych wyników, zarówno w 2011 jak i przyszłym roku. Staramy się wyprzedzać kryzys.
Co, pana zdaniem stanowi zagrożenie dla rynku?
- Dużym problemem dla sektora stalowego mogą się okazać kierunki podaży. Można się bowiem spodziewać zwiększonej oferty z Dalekiego Wschodu, kierowanej na rynek europejski. Ta oferta może okazać się dużo tańsza, wręcz dumpingowa.Tym samym może dojść do zamieszania, jeśli chodzi o ceny wyrobów stalowych. Tym bardziej, że europejscy producenci ograniczają produkcję.
Co może zmienić na europejskim rynku stali przystąpienie Rosji do Światowej Organizacji Handlu (WTO)?
- W obecnej sytuacji rynkowej raczej nic się nie zmieni. Jednak w przyszłości Rosja może stanowić potencjalne zagrożenie dla europejskiego rynku. Z całą pewnością wzrośnie konkurencja.
Czy limity CO2 przesądzą o konkurencyjności sektora stalowego?
- Na pewno. W moim przekonaniu limity hamują konkurencyjność. Ograniczają rozwój nie tylko hutnictwa, ale całej polskiej gospodarki. Wiadomo, że mamy energetykę opartą na węglu i w tym, zakresie nic się nie zmieni. Wiadomo też, że bez inwestycji nie da się zejść z emisją CO2. Z drugiej strony jeśli zapotrzebowanie na energię wzrośnie, tym samym zwiększy się emisja CO2. Firmy będą musiały za to zapłacić. A zatem będzie to dla nich dodatkowy podatek.
Zagraniczni producenci stali - w obawie przed nadciągającą kolejną falą kryzysu - ograniczają moce produkcyjne. Taka sama sytuacja ma miejsce także na polskim rynku. Koncern ArcelorMittal Poland prawdopodobnie w styczniu 2012 r. wygasi jeden z wielkich pieców pracujących w Dąbrowie Górniczej.
- Szkoda, że koncern, który jest przygotowany do tego by stać się znaczącym ośrodkiem produkcji stali w tej części Europy, nie wykorzystuje tej szansy. Polska może być ważnym ośrodkiem produkcji stali, ale polityka zarządu koncernu ArcelorMittal i uwarunkowania zewnętrzne - takie jak spowolnienie europejskiej gospodarki - powodują, że tak nie jest.
Co stanowi szansę dla rozwoju rynku?
- Rynek polski nadal pozostaje atrakcyjny dla zagranicznych producentów. Można się zatem spodziewać, że w najbliższym czasie zainteresowanie nim wzrośnie. To już jest widoczne. Polskim rynkiem interesują się firmy stalowe ze Wschodu, Europy Południowej, Azji Środkowej i Dalekiego Wschodu. To oznacza także, że wzrośnie konkurencja.
Niewątpliwie szansą dla rynku jest skala inwestycji infrastrukturalnych realizowanych w Polsce. Jest jednak pewna uwaga. Inwestycje zasilane z funduszy unijnych wymagają też zaangażowania środków własnych, a tych zaczyna brakować. To dotyczy nie tylko zadań realizowanych przez firmy, ale także przez gminy. Niepokojące jest to, że w krajach ościennych ograniczono wydatki na inwestycje. To może przenieść się także na nasz rynek.
Rozmawiała: Renata Dudała
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Jerzy Bernhard, Stalprofil: prognozy na 2012 r.