Komisja Europejska swoje, a stoczniowcy swoje. Blokując wejście do budynku KE, związkowcy z Gdańska wymogli na komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes spotkanie. Ta powtórzyła jedynie to, co wiadomo od dawna: rząd musi przedstawić plany restrukturyzacyjne i prywatyzacyjne.
Demonstracja stoczniowców w Brukseli przebiegła nie bez problemów. Jak donosi korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, „Solidarność” podzieliła się i stoczniowcy się pokłócili. Ci ze Stoczni Gdańskiej czuli się oszukani, ponieważ nie weszli rano na rozmowy z komisarz do spraw konkurencji Neelie Kroes. Z komisarz rozmawiali jedynie stoczniowcy ze Szczecina i Gdyni - podaje RMF FM.
Zdesperowani związkowcy z Gdańska walili więc kaskami i kijami od transparentów w szklane drzwi budynku Komisji Europejskiej. Dopięli swego, przed budynek wyszła pani komisarz. Stoczniowcy po krótkiej rozmowie z Kroes wsiedli do autokarów i wyruszyli w drogę powrotną do Polski.
KE chce, aby umowy prywatyzacyjne stoczni Gdynia i Szczecin były podpisane do 15 lipca. Jeżeli Polska nie wypełni tego zobowiązania, Komisja ma wydać decyzję o zwrocie pomocy publicznej, szacowanej na około 5 mld zł. Konieczność zwrotu wsparcia przyznanego przez rząd od 2004 r. polskim zakładom może oznaczać ich upadłość.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: KE nie zmieni zdania w sprawie polskich stoczni