W parlamencie trwają gorączkowe prace nad specustawą. Jeśli prezydent nie podpisze jej do 24 grudnia, w nowym roku zakładom zabraknie pieniędzy.
Wciąż uwzględniane są uwagi zarówno związkowców, jak i Komisji Europejskiej. W poniedziałek i wtorek o specustawie dyskutowali do późnego wieczora senatorowie, jutro ich poprawkami ma zająć się sejmowa komisja skarbu. W piątek specustawa stoczniowa ma zostać ostatecznie przyjęta przez sejm - przypomina "Rz".
Według "Rzeczpospolitej", aby stocznie mogły dalej funkcjonować, nowe przepisy muszą wejść w życie najpóźniej 1 stycznia przyszłego roku. Uwzględniając vacatio legis, prezydent ma więc czas na jej podpisanie do 24 grudnia.
- Jeśli ustawa nie zostanie zaakceptowana w tym terminie, zawetowana lub skierowana do Trybunału Konstytucyjnego, istnieje realne zagrożenie, że w styczniu zarządy stoczni będą zmuszone składać wnioski o upadłość – tłumaczy "Rz" Zdzisław Gawlik, wiceminister skarbu. – Zgodnie z wytycznymi KE, ani Skarb Państwa, ani Agencja Rozwoju Przemysłu nie mają już narzędzi do finansowania ich działalności. Na mocy ustawy w styczniu mają być wypłacone m.in. grudniowe wynagrodzenia dla pracowników zakładów - ze środków Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Poza tym - jak zaznacza Gawlik - każde opóźnienie oznacza też poślizg w realizacji napiętego harmonogramu, zgodnie z którym stoczniowy majątek musi zostać sprzedany najpóźniej do 6 czerwca 2009 r.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Los stoczni wisi na włosku