Podaż miedzi kojarzy się zwykle z obrazem ogromnych kopalń odkrywkowych usytuowanych w Chile czy w innym kraju na świecie. Tak naprawdę jednak wiąże się ona w dużym stopniu z czymś zupełnie innym niż samym wydobyciem tego metalu.
Zmiany na rynku złomu to jeden z powodów tegorocznej zwyżki cen miedzi. Jak bowiem uważają uczestnicy zakończonej niedawno w stolicy Chile, Santiago, światowej konferencji przemysłu miedziowego, pozbawieni dostaw złomu użytkownicy tego metalu oblegają kopalnie, starając się zastąpić jego ubytek nową produkcją.
Na początku kwietnia ceny miedzi sięgnęły najwyższego od pięciu miesięcy poziomu 4459 dol. za tonę, co oznacza, że w tym roku wzrosły o 43 proc. Choć to cenowe odbicie może być krótkotrwałe, to - zdaniem dilerów - powinno doprowadzić do wznowienia napływu złomu.
Obawa przed takim obrotem spraw przebija z wypowiedzi przedstawicieli branży wydobywczej, choć generalnie bardzo ich cieszy nieoczekiwany - ale bardzo pożądany - wzrost cen powyżej poziomu 4 tys. dol. za tonę, zwłaszcza iż następuje on w sytuacji, gdy świat zmaga się z najgorszą od lat 30. ubiegłego wieku.
- Dostawy złomu to zwykle pierwsza oznaka zmian sytuacji w branży miedziowej - mówi dyrektor jednej z największych firm, wydobywających ten metal. - Zawsze jest tak, że gdy ceny miedzi spadają, to najpierw kurczą się dostawy złomu - i zawsze to one pierwsze odżywają, gdy pojawia się zwyżkowa tendencja cen.
W zeszłym roku ze skupu złomu pochodziło do 8 mln ton podaży miedzi przy światowym popycie na ten metal na poziomie około 23 mln ton: dziś z rynku zniknęło co najmniej 1 mln ton złomu. Gdy ceny miedzi szły w górę, zbieracze złomu brali wszystko - od kabli elektrycznych po samochodziki-zabawki. W zeszłym roku, przy cenach czerwonego metalu sięgających 8940 dol. za tonę, dochodziło nawet do rabunków, a złodziei kusiła możliwość szybkiego zarobku na sprzedaży miedzianego złomu. Gdy jednak pod koniec 2008 roku ceny miedzi spadły do najniższego od czterech lat poziomu 2827 dol. za tonę, dostawy złomu zarówno z odzysku, jak i z kradzieży znacząco zmalały.
Najwięcej miedzi na świecie kupują Chiny, one też najwięcej jej zużywają, tam również wykorzystuje się co czwartą tonę globalnej podaży złomu, pochodzącego - według szacunków branżowych - nie tylko z dostaw krajowych, lecz także z importu z całego świata.
Obecnie, gdy podaż złomu zmalała, Pekin zmuszony jest kupować na światowych rynkach więcej niż zwykle miedzi rafinowanej, co przyczynia się do wzrostu jej cen. Zdaniem dilerów, kolejny czynnik pchający je w górę stanowi uzupełnianie zapasów przez otoczoną tajemnicą rządową instytucję chińską, czyli Biuro Rezerw Państwowych.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Miedź w tym roku drożeje, bo brakuje złomu