- Ochrona rynku UE wymaga uproszczenia, by była skuteczna. Powinniśmy przejąć amerykańskie procedury wprowadzania ceł antydumpingowych - twierdzi Stefan Dzienniak, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej w rozmowie z Piotrem Myszorem.
- Wysokie koszty produkcji stali, związane bezpośrednio i pośrednio z obciążeniami nakładanymi przez politykę ochrony klimatu, powodują, że unijna stal jest droższa od oferowanej przez producentów spoza UE, którzy nie są nimi obciążeni. Chodzi głównie o firmy z Chin, Indii, Turcji, Rosji, Ukrainy, Białorusi i Mołdawii. W różnych krajach Unii poziom importu z każdego z tych krajów jest nieco inny, ale lista jest w zasadzie wszędzie taka sama. W przypadku Polski największy napływ dotyczy naszych bliskich sąsiadów: Ukrainy, Rosji, Białorusi i Mołdawii. Dociera do nas stamtąd 2,5 mln ton stali rocznie.
- Chcecie, żeby w Unii Europejskiej postępowanie antydumpingowe było prowadzone tak, jak w Stanach Zjednoczonych. Jaka jest różnica?
- W Unii Europejskiej chcąc otrzymać ochronę w postaci ceł antydumpingowych, musimy dostarczyć bardzo szczegółowe dokumenty, dowieść, ile straciliśmy na skutek importu. Przez rok obserwujemy rynek, a potem podajemy wyliczenia. Jeżeli przekonamy urzędników, to po 18 miesiącach od momentu wszczęcia postępowania zostają wprowadzone cła. Tego, co w tym czasie straciliśmy, nie da się już w żaden sposób odzyskać.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Obrona amerykańska