Od dołka cenowego producent odlewów odzyskał już jedną trzecią wartości. To mało - mówią jednak w spółce.
— Patrząc na nasze fundamenty, wartość firmy powinna być wyraźnie wyższa. Analizując notowania historyczne, kurs w granicach 8-10 zł uważam za odpowiedni — mówi Leszek Walczyk, wiceprezes firmy ds. finansowych.
Nawet po ostatnich zwyżkach wartość rynkowa Odlewni to około 50 mln zł, czyli tyle, ile realizowany program inwestycyjny. Niemal cała kwota zostanie wydana do końca roku, na początek 2009 r. zostanie tylko uruchomienie ośrodka badawczo-rozwojowego. A zadłużenie Odlewni to 16 mln zł.
Starachowicka firma obiecała na ten rok 150 mln zł przychodów i 6 mln zł zysku. Po pierwszym kwartale Leszek Walczyk pewnie podtrzymywał prognozę, teraz zapowiada, że ustosunkuje się do niej po wynikach półrocza. Z jednej strony, mocny złoty oraz wzrost cen surowców i energii szkodzą firmie, z drugiej, aktywnie zabezpiecza ona swoje pozycje walutowe i poprawia efektywność.
— Myślę, że nawet jeśli odchylenie od prognozy będzie, to mniejsze niż 10 proc., co nie wymaga korekty — twierdzi wiceprezes.
Pod dużym znakiem zapytania stoi natomiast 2009 r. Odlewnie luźno zapowiadały kiedyś na ten okres 200 mln zł sprzedaży i 5-procentową rentowność. Ale przy niskim kursie euro z czasem skuteczność hedgingu będzie się kurczyć.
— To bardzo ambitne zadanie, ale takie obroty nie są niemożliwe — zapewnia Leszek Walczyk.
Spółka kończy inwestycje i w przyszłym roku korzyści z zastosowania nowoczesnych technologii i zwiększenia mocy produkcyjnych zderzą się z niekorzystnymi warunkami gospodarczymi. Jaki będzie rezultat tej potyczki?
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Odlewnie Polskie cenią się wyżej