Częstochowa: rozłam w hutniczej "Solidarności". Opozycja wobec wieloletniego szefa związku Marka Wójcika utworzyła nową "Solidarność"
Tarcia pojawiły się także niedawno, gdy Wójcik najpierw wykluczył ze związku opozycyjnych działaczy, a potem nie zgodził się na podpisanie nowych zasad premiowania proponowanych przez Donbas i zgłosił do inspekcji pracy, że pracodawca łamie zapisy pakietu socjalnego - napisała "Gazeta".
Międzyzakładowa komisja, którą kieruje Wójcik, obejmowała przed restrukturyzacją przedsiębiorstwa zarówno właściwą hutę, jak i jej spółki. Po wejściu Donbasu związek zmienił nazwę na Międzyzakładowa Komisja "Solidarności" ISD Huty Częstochowa, choć nadal obejmował także dawne spółki, które nie zostały własnością ukraińskiego inwestora, m.in. Elsen, Venę i Regionalny Fundusz Gospodarczy.
Zmiany i ostatnie tarcia wykorzystała opozycja. Kilka dni temu zarejestrowała zakładową organizację pod nazwą "Solidarność" ISD Huty Częstochowa. Stało się to możliwe dzięki temu, że deklaracje przejścia z międzyzakładowej do zakładowej komisji podpisała ponad połowa dotychczasowych członków "Solidarności" w hucie.
- Jeśli zaś ponad połowa członków międzyzakładowej komisji zgadza się na utworzenie zakładowej organizacji, to pozostali przechodzą do niej automatycznie - tłumaczy "Gazecie" Marek Lisowski, przewodniczący zakładowej "Solidarności". - Obecnie mamy 967 członków zakładowej komisji "Solidarności". W międzyzakładowej zostało najwyżej kilkudziesięciu członków.
Wójcik twierdzi, że wszystko odbyło się z naruszeniem przepisów. - Przede wszystkim statutu i ustawy o związkach zawodowych. Jest tam mowa, że w jednym zakładzie nie może być dwóch związków o takiej samej nazwie. Zarząd regionu, rejestrując drugą "Solidarność", złamał prawo powszechnie obowiązujące w Polsce. Poza tym dotychczas formalnie nikt się nie wypisał się z mojego związku - mówi "Gazecie".
Mirosław Kowalik, przewodniczący zarządu regionu "Solidarności", zapewnia, że prawa nie złamał: - Nie ma przecież na terenie ISD Huty Częstochowa drugiej "Solidarności". Ta, która istniała dotychczas, jest organizacją międzyzakładową. Żaden z członków nie musi się też wypisywać formalnie ze związku, bo przecież w nim pozostaje. I nie ma prawa wyboru - jeśli chce należeć do "Solidarności", to tylko do zakładowej. W ciągu trzech miesięcy nowa organizacja, która na razie jest nazywana tymczasową komisją zakładową, musi wybrać władze - wyjaśnia.
Wójcik nie zgadza się: - Poinformowałem pisemnie o zaistniałej sytuacji przewodniczącego komisji krajowej oraz napisałem odwołania do regionalnej i krajowej komisji rewizyjnej, by jak najszybciej rozpatrzyły sprawę. Dopóki to się nie stanie, cała sprawa jest zawieszona. Nawet zarząd ISD Huty Częstochowa postanowił poprosić o wykładnię prawną krajową komisję rewizyjną.
Opozycja nie ukrywa, że powołanie nowej "Solidarności" to sposób na wykluczenie Wójcika. - Naszym zdaniem przez ostatni rok przewodniczący działał na szkodę pracowników, a tego tolerować nie wolno - tłumaczy Lisowski. - Mogliśmy iść łatwiejszą drogą i założyć całkiem nowy związek, ale nie chcieliśmy tego zrobić. Każdy z nas jest mocno związany ze związkiem.
Zakładowa "Solidarność" zamierza parafować nowe zasady premiowania zaproponowane przez Donbas. Zamierza jednak - tak jak i pozostałe związki - domagać się podwyżek - czytamy w "Gazecie".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Podzielone związki częstochowskiej huty