Resort gospodarki przesłał 20 sierpnia do Brukseli dokument w sprawie redukcji mocy w Stoczni Gdańskiej. - Upieramy się, by zostawić w niej dwie pochylnie - powiedział PAP wiceminister gospodarki Paweł Poncyljusz.
- Gdyby przyjąć żądania KE, by w Stoczni Gdańskiej zostawić tylko jedną z trzech istniejących pochylni, to w 2010 r. byłaby to jakaś "firemka", a nie stocznia - powiedział Poncyljusz.
Jak poinformowała w poniedziałek w rozmowie telefonicznej z PAP rzeczniczka KE do spraw gospodarczych i walutowych Amelia Torres, przesłany Komisji Europejskiej przez polski rząd dokument w sprawie redukcji mocy produkcyjnych Stoczni Gdańsk, dotarł już do Brukseli.
Według Torres, unijna komisarz do spraw konkurencji Neelie Kroes przeanalizuje ten dokument tak szybko, jak to możliwe. Jak zaznaczyła Torres, nie da się na razie powiedzieć, czy będzie on przedmiotem debaty już na pierwszym powakacyjnym posiedzeniu Komisji, 29 sierpnia.
Tymczasem "Rzeczpospolita" dowiedziała się, że Stocznia Gdańska zgodziła się już na żądania Komisji Europejskiej i rozważa zamknięcie wszystkich pochylni w ciągu trzech lat.
- Zrobiliśmy szczegółowy raport finansowy, z którego wynika, że mimo zamknięcia pochylni mamy szanse na rentowną działalność, jeśli zdobędziemy inwestora, który zmodernizuje stocznię - powiedział "Rz" Roman Gałęzewski, członek rady nadzorczej Stoczni Gdańskiej.
Zobacz także: Stocznia Gdańska zamknie pochylnie
O planowanej pikiecie "S" zobacz więcej: Pikieta "S" Stoczni Gdańsk w Brukseli 31 sierpnia
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Poncyljusz: upieramy się przy dwóch pochylniach w Stoczni Gdańskiej