Mamy wrażenie, że został zapalony lont pod beczką z prochem, jakim są niebezpieczne odpady akumulatorowe. Jesteśmy bardzo podminowani tym, jak niepoważnie traktuje się sprawy środowiskowe. I ministerstwo środowiska nie widzi w tym problemu - mówi Kazimierz Poznański, prezes Izby Gospodarczej Metali Nieżelaznych i Recyklingu.
- Jeżeli przyjmiemy luźniejszy gorset, w którym chcemy realizować recykling tak niebezpiecznych odpadów, jakimi są baterie i akumulatory kwasowo-ołowiowe, to szerzej uchylimy drzwi wszelkim nadużyciom i ułatwimy omijanie najbardziej bezpiecznych, a więc i droższych technologii. Milion razy powtarzaliśmy, że dla jednego wykorzystaniem najlepszych możliwych technik będą pełne instalacje recyklingowe, jakie są np. w Baterpolu czy Orle Białym, a dla kogoś innego wystarczy w garażu młot i imadło. Można stawiać nawet zasieki, ale one nijak nie będą skuteczne, jeżeli, aby je ominąć, wystarczy złożyć oświadczenie, niekoniecznie prawdziwe, o oddaniu szkodliwych substancji czy braku kwasu siarkowego w akumulatorze. Mamy wrażenie, że został zapalony lont pod beczką z prochem, jakim są niebezpieczne odpady akumulatorowe. Mieliśmy najlepiej zorganizowany system w Europie, a teraz będzie... hulaj dusza.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Projekt ustawy o recyklingu baterii zbyt liberalny?