Producent obrabiarek Rafamet prognozuje, że jego zysk skonsolidowany wzrośnie w tym roku do 4 mln zł (0,92 zł na akcję), wobec zeszłorocznych 2 mln zł.
- To bardzo konserwatywna prognoza. Mamy już wypełniony portfel zleceń na ten rok. Dodatkowo część zamówień, które otrzymaliśmy w ostatnich miesiącach, będzie realizowana w latach 2009 i 2010 - mówi Emanuel Wons, prezes spółki.
Wczoraj Rafamet poinformował też o podpisaniu kontraktu z klientem z Malezji na dostawę trzech obrabiarek kosztujących 2,24 mln euro (7,7 mln zł). Zlecenie to będzie realizowane do połowy marca 2009 r. Kilka dni temu firma z Raciborza podpisała też list intencyjny w sprawie dostawy frezarek koreańskiemu koncernowi Hyundai Heavy Industries.
Wartość tego kontraktu sięgnie 4,17 mln euro, czyli 14,3 mln zł. Urządzenia będą wykorzystywane w przemyśle stoczniowym. - To segment rynku, na którym chcielibyśmy mocniej zaistnieć - mówi Wons. - Po podpisaniu listu intencyjnego z Hyundai, wyrobami naszej firmy zainteresowały się inne stocznie koreańskie - dodaje. Tradycyjnie głównym klientem Rafametu są firmy kolejowe (głównie za granicą, np. w RPA czy w Rosji) i koncerny energetyczne (m. in. francuska Areva).
Łącznie od początku roku Rafamet podpisał kontrakty lub listy intencyjne o łącznej wartości 52 mln zł (większość z nich będzie realizowana przez 2-3 lata).
W 2007 r. Rafamet spodziewał się 90 mln zł przychodów i zarobku rzędu 1,98 mln zł. Ostatecznie sprzedaż była wyższa o 2 proc., a zysk o 1,6 proc. Wyniki finansowe spółki są w dużym stopniu uzależnione od sytuacji na rynku walutowym, ponieważ 70-80 proc. przychodów Rafametu pochodzi z eksportu. Firma zabezpiecza się przed wahaniami kursów walut, stosując naturalny hedging. - Mamy kredyty zaciągnięte w walutach, więc silniejsza złotówka oznacza mniejsze raty do spłacenia. Poza tym część komponentów stosowanych do produkcji kupujemy za granicą - mówi Emanuel Wons, prezes Rafametu.