Znajdziemy porozumienie w sprawie Gdańska. Stocznie w Szczecinie i Gdyni już się zgodziły na ograniczenie produkcji - uważa komisarz UE ds. konkurencji Neelie Kroes
Około 80 związkowców z "Solidarności" protestowało w Brukseli przeciw żądaniu Komisji Europejskiej ograniczenia produkcji w zakładzie.
Chodzi o lipcowe ultimatum Komisji, w którym żądała zamknięcia dwóch z trzech działających w Gdańsku pochylni.
Bruksela przestrzegła jednocześnie, że jeśli tak się nie stanie, stocznia będzie musiała zwrócić pomoc publiczną, jaką otrzymała po 1 maja 2004 r. W grę wchodzi kwota nawet 100 mln zł.
Jak powiedział "Rz" przewodniczący zakładowej "S" Roman Gałęzewski, związek chce przekonać Komisję, że faktycznie do Stoczni Gdańsk żadna pomoc nie dotarła. Po wysłuchaniu wyjaśnień pani komisarz obiecała, że jeszcze raz przyjrzy się sprawie.
Według resortu gospodarki, aby przedsiębiorstwo było rentowne, potrzebuje dwóch pochylni. Przynajmniej do czasu, aż inwestor strategiczny, którego stocznia na razie nie ma, wybuduje jej dok pływający, który mógłby zastąpić pochylnie.
KE analizuje dokumenty przesłane przez polski rząd 20 sierpnia. Z nieoficjalnych informacji wynika, że może podjąć decyzję dopiero w drugiej połowie października.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Stocznia Gdańsk: szansa na porozumienie