Szczecińska stocznia potrzebuje od inwestora 190 mln zł. Liczy też na kolejny zastrzyk publicznych pieniędzy. Musi na to zapracować.
- Po konsultacjach Ministerstwa Skarbu Państwa z Ministerstwem Finansów rozważane było zaskarżenie audytora. Ostatecznie jednak doszliśmy z PricewaterhouseCoopers do porozumienia. Dzięki temu udało się opracować memorandum i wysłać zaproszenia do potencjalnych inwestorów. Oferty wstępne powinny napłynąć do 19 października - mówi Artur Trzeciakowski, prezes szczecińskiego zakładu.
Zainteresowanie spółką wyrażał Przemysław Sztuczkowski, właściciel Złomreksu, który do inwestycji stoczniowych powołał nową spółkę o nazwie Amber, oraz norweski bank inwestycyjny First Securities. W przypadku banku pojawiały się jednak informacje, że chce przejąć tylko majątek stoczni - przypomina "PB".
Nowy właściciel będzie musiał nieco w stocznię zainwestować. Według nieoficjalnych informacji "PB", zgodnie z przygotowanym planem inwestycyjnym, miałby w dwóch etapach podwyższyć jej kapitał o 190 mln zł.
Jeszcze dwa lata temu Andrzej Stachura, były prezes SSN, mówił, że w planie restrukturyzacji stoczni zapisano dokapitalizowanie 95 mln zł, bo drugie tyle miała dołożyć stocznia. Jednak nierentowne kontrakty spowodowały, że stocznia wpadła w finansowe tarapaty. Przed upadkiem uchroniło ją dokapitalizowanie 120 mln zł przez Agencję Rozwoju Przemysłu (ARP), jej właściciela. Stocznia oczekiwała jednak 200 mln zł. Czy otrzyma jeszcze 80 mln zł? - pyta "PB".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Stocznia Nowa czeka na oferty