100 mln zł musi znaleźć Agencja Rozwoju Przemysłu, by stoczniowcy dostali pensje na święta. Podobnej kwoty szuka skarb.
Ministerstwo Skarbu Państwa szuka następcy odwołanego w piątek Pawła Brzezickiego, szefa ARP. Stoi przed nim karkołomne zadanie. Do końca przyszłego tygodnia musi znaleźć 100 mln zł na wynagrodzenia dla pracowników Stoczni Szczecińskiej Nowej (SSN) i Stoczni Gdynia. Pierwsza liczy na 50 mln zł, by mieć pieniądze na wypłaty w grudniu i styczniu.
- Potrzebujemy zabezpieczenia finansowego, by móc renegocjować kontrakty z armatorami - twierdzi Artur Trzeciakowski, prezes SSN. Jeśli stocznia dostanie wsparcie i renegocjuje nierentowne umowy, skumulowana strata w latach 2006-09 sięgnie 300 mln zł. Jeśli się nie uda, wyniesie 1,2 mld zł.
Do tej pory zarząd SSN renegocjował część kontraktów "na zero". Nie satysfakcjonuje to jednak Przemysława Sztuczkowskiego, szefa Złomreksu, który do wzięcia udziału w prywatyzacji stoczni stworzył spółkę Amber. To jedyna oferta prywatyzacyjna, mimo że zaproszenia otrzymało prawie 250 podmiotów - czytamy w "Pb".
Stocznią Gdynia interesuje się czterech inwestorów. Bez wsparcia Agencji Rozwoju Przemysłu i resortu skarbu firma nie ma jednak szans na prywatyzację. Arkadiusz Aszyk, wiceprezes firmy, przyznaje, że wystąpiła o 58 mln zł pożyczki na wynagrodzenia i bieżące funkcjonowanie. Wcześniej liczyła na wsparcie z dokapitalizowania przez skarb. ARP niechętnie dotychczas ją wspierała, twierdząc, że nie ma na czym zabezpieczyć pożyczek.
Oprócz agencji stocznię ma wspomóc także skarb. 30 listopada walne ma uchwalić dokapitalizowanie 515 mln zł, by spłaciła zobowiązania publicznoprawne. Zgodnie z uchwałą z 5 lipca, stocznia miała otrzymać 186 mln zł gotówką, a resztę w akcjach Ruchu, Polic i PKO BP. Jednak od tego czasu ich wartość spadła prawie o 65 mln zł. Resort szuka w sumie około 100 mln zł, aby w piątek walne znowu uchwaliło 0,5 mld zł dokapitalizowania - wylicza "Puls Biznesu".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Stocznie potrzebują 200 mln na przetrwanie