Kolejne 95 mln zł pożyczki na wypłaty dla pracowników Stoczni Szczecińskiej Nowej i Stoczni Gdynia ma przekazać w najbliższych dniach Agencja Rozwoju Przemysłu.
Aby dotrwać do prywatyzacji, stocznie zadłużają się w państwowej kasie, bo już tylko ona chce im pomagać. Wiadomość o miliardowych stratach, jakie ma przynosić sprzedaż ich statków poniżej wartości, zniechęciła do współpracy nie tylko banki, ale i dostawców części, którzy niczego nie chcą już robić na kredyt.
Roma Sarzyńska, rzeczniczka ARP, zapewnia, że zarząd agencji już zgodził się na pożyczkę i teraz potrzebna jest tylko zgoda rady nadzorczej, czyli w praktyce resortu skarbu. Podobnie jest w Gdyni, dokąd ma trafić 54 mln zł pożyczki na wynagrodzenia. Kolejne takie wsparcie z kasy ARP może się okazać niezbędne wiosną, bo rozmowy z potencjalnymi kupcami mają się zacząć lutym.
Resort skarbu będzie sprzedawał pakiet 79 proc. akcji Stoczni Gdynia o wartości nominalnej 606 mln zł, a ARP 99 proc. udziałów w SSN o wartości 120 mln zł. Dariusz Adamski, członek rady nadzorczej Stocznia Gdynia, jest przekonany, że w lutym resort wybierze inwestora, z którym podejmie negocjacje.
Ministerstwo Skarbu poinformowało, że do dalszych rozmów o warunkach zakupu Stoczni Gdynia wybrano spółkę Amber (należącą do szefa Złomreksu Przemysława Sztuczkowskiego) oraz izraelskiego armatora Ray Car Carriers, największego klienta spółki i posiadacza 16 proc. jej akcji.
Przemysław Sztuczkowski i jego Amber to jedyny chętny na Stocznię Szczecińską Nową. Jej zarząd przyznał niedawno, że jeśli zbuduje się wszystkie zamówione statki, straci się na tym ok. 1 mld zł. Właściciel Złomreksu stwierdził wtedy, że w takiej sytuacji stoczni nie kupi.
Wyjściem może być albo renegocjowanie kontraktów, albo pokrycie części strat przez rząd. Takie rozwiązania przyjęto w Gdyni, gdzie państwo dokapitalizuje stocznię kwotą 515 mln zł. Zadłużenie Szczecina waha się w granicach 50 mln zł, ale ważniejsze są nierentowne kontrakty na 800 mln zł. Według Artura Trzeciakowskiego, prezesa SSN, jest szansa, że armatorzy zgodzą się dopłacić tyle, żeby do pokrycia zostało 300 mln zł strat.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Stocznie wyciągają miliardy z budżetu