Skomentuj 
Podziel się!
Udostępnij
Twittnij
Wyślij
Drukuj
Polski przemysł zbrojeniowy musi się skonsolidować, by konkurować z firmami światowymi; MON nie może być jedynym odbiorcą, przemysł musi się otworzyć na współpracę technologiczną z zagranicą i na eksport - powiedział we wtorek wiceszef MON Waldemar Skrzypczak.
Skrzypczak uznał za celową - "w kontekście tego, co się dzieje na świecie" - dalszą konsolidację rodzimego przemysłu zbrojeniowego (rząd ma wypracować jej koncepcję do końca marca). Dodał, że sama konsolidacja jest przesądzona, rząd rozważa natomiast różne warianty tego procesu.
Odpowiedzialny za zakupy i modernizację armii Skrzypczak zaznaczył, że wojsko chce dysponować najnowszymi technologiami - rodzimymi i pozyskanymi od partnerów zagranicznych. Wyraził przekonanie, że aby się rozwijać krajowe firmy potrzebują transferu technologii, powinny też starać się o kontrakty za granicą. "Polskie siły zbrojne nie utrzymają polskiej zbrojeniówki, musi ona mieć również towary eksportowe" - powiedział. Przyznał zarazem, że wsparcie dla przemysłu zbrojeniowego jest zadaniem dla ministerstw. "Jeżeli MON i inne resorty nie zadbają, by polski przemysł zbrojeniowy miał pracę, to za dwa lata ten przemysł będzie mógł się pakować" - powiedział.
Zaznaczył, że MON popiera zawiązywanie przez krajowe firmy konsorcjów, które przygotowują projekty odpowiadające koncepcji rozwoju armii. Ostatnio powstało kilka konsorcjów mających pracować m.in. nad nową platformą pancerną, przyszłymi transporterami i modernizacją czołgów Leopard.
We wtorek przy okazji "Dni przemysłu" zawiązano kolejne konsorcjum - 11 firm pod wodzą Bumaru chce pracować nad krajowym systemem obrony przeciwrakietowej. "Chodzi o to, żeby polskie firmy miały jak największy wkład w realizację tego zlecenia" - powiedział prezes Bumaru Krzysztof Krystowski. Zgodził się, że polskie wojsko nie może być jedynym klientem i przypomniał, że strategia Bumaru zakłada zwiększenie pięciokrotne eksportu.
Skrzypczak poinformował o pracach nad zmianami systemu zakupów sprzętu wojskowego, m.in. przyznaniu wiceministrowi ds. modernizacji uprawnień decyzyjnych przy zakupach o wartości do 100 mln zł, uproszczeniu zasad uzgadniania lub opiniowania dokumentów i nowych regulacji dotyczących wydatków.
"Budżet zadaniowy, który musimy zrealizować w ciągu roku nie ma uzasadnienia w odniesieniu do programów wieloletnich. Nie można w ciągu jednego roku rozstrzygnąć kontraktu wartego 10 miliardów" - powiedział Skrzypczak. Za słuszne uznał przekazywanie producentom zaliczek na poczet przyszłych całościowych dostaw, bez wymogu, by po zaliczce następowała częściowa dostawa, np. śrub do okrętu, który ma być gotowy później.
Skrzypczak zapowiedział, że w najbliższych dniach zostanie wybrany dostawca silników różnych mocy - napędzających pojazdy od ciężarówek po samobieżne armatohaubice. Poinformował, że będzie to jeden z 6 międzynarodowych potentatów, z którymi negocjowano. Produkcja silników ma się rozpocząć w Polsce jeszcze w tym roku.
Szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Cieniuch przedstawił plany zakupów i modernizacji sprzętu na najbliższe dwie dekady. Wojsko chce kupić dodatkowe transportery Rosomak - ma ich być łącznie 877 - w różnych wersjach, w tym ze 120-milimetrowym moździerzem; 120 armatohaubic Krab i 60 samobieżnych wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet Homar.
Oprócz śmigłowców transportowych, poszukiwawczo-ratowniczych i do zwalczania okrętów podwodnych (obecnie trwa przetarg na 70 maszyn) do 2022 r. armia planuje zakup ponad 30 nowych śmigłowców uderzeniowych. W planie są zakupy bezałogowych statków powietrznych o różnych wielkościach i zasięgach. Marynarka Wojenna ma otrzymać sześć okrętów patrolowych i obrony wybrzeża. Jednostki o budowie modułowej mają się różnić długością kadłuba.
O kondycji przemysłu zbrojeniowego i koniecznych zmianach mówili także wiceminister gospodarki Dariusz Bogdan i wiceminister Rafał Baniak z Ministerstwa Skarbu Państwa, które jest właścicielem wielu zakładów tej branży.
Bogdan opowiedział się za utrzymaniem offsetu jako sposobu na transfer technologii i za szybkim połączeniem firm w jeden koncern. "Pełna konsolidacja jest potrzebna, by odgrywać rolę w Europie i na świecie. Rozdrobnienie nie sprzyja znajdowaniu źródeł finansowania i konkurencyjności" - ocenił. Do słabości polskiej zbrojeniówki zaliczył silne uzależnienie od jednego klienta - MON - i niewielki potencjał. Za szansę uznał ustawowy mechanizm finansowania armii, w tym wydatków na modernizację.
Zdaniem Baniaka "należy postawić znak równości między konsolidacją a rewitalizacją". Przekonywał, że właśnie w wyniku konsolidacji powstały światowe potęgi zbrojeniowe jak Boeing, EADS, BAE Systems. Uspokajał, że koncentracja spółek w grupach kapitałowych jest wyłącznie zmianą właściciela akcji i nie grozi utratą zdobytych kontraktów, a łatwiej promować kilka podmiotów niż kilkadziesiąt.
Pytany, jak z perspektywy 10 lat polską armię zmieniła operacja iracka, Skrzypczak, który w 2005 r. dowodził wielonarodową dywizją w tym kraju, powiedział: "Od dawna mówię, że jedyna korzyść z Iraku dla Polski jest taka, że to jest zupełnie inna armia niż w 2003 roku. Przeszła ogromne przeobrażenia mentalne, jeśli chodzi o żołnierzy i dowódców. Zmieniono szkolenie w kierunku, który pozwolił wykonywać zadania w Iraku, Afganistanie i Czadzie, armia ma też zupełnie inne wyposażenie, inaczej działa, inaczej używa środków walki".
