Związkowcy rozpoczęli w piątek strajk, który polega na spowalnianiu pracy w kopalniach należących do KGHM Polska Miedź w Lubinie (dolnośląskie). Domagają się 300 zł podwyżek.
Zbrzyzny pytany przez PAP czy w takim razie wcześniej związki nie dbały o bezpieczeństwo pracowników, odpowiedział, że sam pracował pod ziemią i wie, że w pogoni za wydajnością, tonami urobku pobieżnie sprawdza się pewne normy. "Z reguły nic złego się nie dzieje, ale różnie bywa" - mówił. Dodał, że związki wezwały też zarząd do kolejnej tury negocjacji.
Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Sekcji Krajowej Górnictwa Rud Miedzi Józef Czyczerski mówił podobnie jak Zbrzyzny o bardzo skrupulatnym podejściu do norm bezpieczeństwa, które od piątku będą przestrzegane i sprawdzane w spółce miedziowej.
Tymczasem w piątek lubińska policja zatrzymała trzech mężczyzn w związku z czwartkową pikietą pod zarządem KGHM Polska Miedź. Prawdopodobnie jeszcze w piątek zatrzymani usłyszą zarzuty.
W czwartek ok. tysiąca związkowców protestowało przed siedzibą zarządu KGHM Polska Miedź. W trakcie pikiety doszło do przepychanek między najbardziej agresywnymi związkowcami a ochroną. Pikietujący rzucali w ochroniarzy m.in. puszkami z piwem. Ostatecznie związkowcom udało się sforsować zamknięte drzwi do budynku, ale nie weszli do środka. W budynku czekał kordon policji. Czytaj więcej: Związkowa rozróba pod KGHM. Premier zwróci się do prokuratury
Zarząd KGHM Polska Miedź w przesłanym PAP w czwartek stanowisku poinformował, że jego przedstawiciele próbowali się spotkać i porozmawiać ze związkowcami. Ponieważ jednak "pikieta przerodziła się w agresywną demonstrację", zakończono rozmowy z protestującymi. Cytowany w oświadczeniu spółki jej prezes Herbert Wirth przedstawił stanowisko zarządu wobec żądań płacowych. "Nie mam nic przeciwko temu, by za dobrą pracę płacić więcej. Jednak sprawiedliwie nie znaczy każdemu po równo" - czytamy. Wirth przypomniał o złożonej wcześniej propozycji pakietu pracowniczego, który obejmuje też kwestie płacowe.
Proponowana przez związkowców podwyżka stawek o 300 zł dla każdego pracownika - zdaniem zarządu - nie ma nic wspólnego z premiowaniem dobrej pracy. Ponadto "w praktyce podniesienie stawek płacy zasadniczej o 300 zł oznacza podwyżkę dla każdego zatrudnionego średnio o niemal 11 tys. zł rocznie. W skali roku oznaczałoby konieczność poniesienia przez spółkę kosztów zdecydowanie przekraczających 200 mln zł" - czytamy w stanowisku zarządu.
W przesłanym w piątek PAP oświadczeniu Business Centre Club oraz Krajowa Izba Gospodarcza wyrazili "głębokie zaniepokojenie instrumentalnym wykorzystywaniem strajku i innych akcji protestacyjnych (...) jako środka wymuszania nieracjonalnych ekonomicznie i społecznie żądań związków zawodowych".
"Ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych nakazuje związkom zawodowym przy podejmowaniu decyzji o ogłoszeniu strajku brać pod uwagę współmierność żądań do strat związanych ze strajkiem (art. 17 ust. 3). Kryterium proporcjonalności wymaga stosowania przez związki zawodowe takich form dialogu, które są racjonalnie uzasadnione w określonym otoczeniu faktycznym i prawnym" - zaznaczyło BCC i KIG.
Według organizacji pracodawców, "strajk czy protest nie może być traktowany jako dozwolony środek nacisku na pracodawcę w walce o realizację wszystkich, nawet najbardziej wygórowanych, nieuzasadnionych czy nieracjonalnych roszczeń pracowniczych".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Zatrzymani za rozróbę pod KGHM. W kopalniach strajk włoski