Rzecznik prasowy Solidarności Stoczni Gdynia Marek Lewandowski powiedział, że ISD Polska (spółka należąca do ukraińskiego Donbasu) jest w tej chwili jedyną alternatywą dla bankructwa stoczni w Gdyni.
Prezes zarządu ISD Polska Konstanty Litwinow poinformował w piątek podczas konferencji prasowej, że część pracowników stoczni w Gdańsku i Gdyni będzie musiała przekwalifikować się albo odejść z pracy.
Lewandowski poinformował, że "jeśli Komisja Europejska zaakceptuje plany restrukturyzacji stoczni, to siądziemy do negocjacji w sprawach socjalnych i ewentualnych zwolnień". - Związki zawodowe mają ustawowo zagwarantowane szerokie kompetencje i będziemy z nich korzystać - dodał.
Lewandowski twierdzi, że nie ma żadnych informacji dotyczących redukcji zatrudnienia. Związkowcy ze stoczni w Gdańsku twierdzą, że ma to być około 4 tys. pracowników. Obecnie w obu stoczniach zatrudnionych jest 6,5 tys. osób.
Litwinow nie chciał mówić o planowanej liczbie zwalnianych stoczniowców. Poinformował jedynie, że "nie jest to liczba 4 tys. ludzi, wymieniana przez niektórych działaczy związkowych. Jest ona dużo mniejsza".
Prezes zarządu ISD Polska uważa, że "struktura zatrudnienia w stoczniach jest w tej chwili niezdrowa. Główną przyczyną złej pozycji przemysłu okrętowego w Polsce jest nieefektywność pracy" - zaznaczył.
Przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Stoczni Gdańsk SA, Waldemar Wilanowski przyznał rację Litwinowowi.
- Litwinow nie odkrył Ameryki, od początku roku wielokrotnie zwracaliśmy ISD uwagę, że struktura zatrudnienia w zakładzie jest zła. Ale o tym tylko się mówi, a nic nie robi - podkreślił działacz.
- Żadna firma tego nie udźwignie, gdy 55 proc. załogi produkuje, a 45 proc. jest w administracji - a tak jest w stoczni - podkreślił. Jego zdaniem, "tym spoza produkcji trzeba po prostu zaproponować przekwalifikowanie się".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Związkowcy ze stoczni nie są zaskoczeni planami ISD Polska