ArcelorMittal Poland, właściciel czterech polskich hut stali, wypłacił dywidendę akcjonariuszom. Najwięcej otrzymał Lakshmi Mittal, główny akcjonariusz i właściciel firmy. Związkowcy uspokajają, że część zysków powinna trafić także do pracowników
Największa część zysku trafiła do Lakshmi Mittala, posiadacza ponad 40 proc. akcji międzynarodowego koncernu ArcelorMittal i jednocześnie właściciela czterech hut skupionych w ArcelorMittal Poland.
Sprawa wzbudziła emocje, bo do tej pory zyski polskich hut w całości zostawały w kraju. Stalowy koncern przeznaczał je na inwestycje, remonty i bieżące funkcjonowanie. - Właściciele mają prawo do dywidendy i nie ma w tym nic nadzwyczajnego - przekonuje w "GW" Andrzej Krzyształowski, rzecznik AMP, i dodaje, że decyzja o wypłacie części zysków z pewnością nie zachwieje kondycją firmy. - Firma jest w dobrej sytuacji finansowej. Nadal dysponujemy pokaźnym kapitałem zapasowym - zapewnił rzecznik.
Tymczasem w branży pojawiły się głosy, że Mittal potrzebuje gotówki, bo i jego nie ominął kryzys na światowym rynku stali. Faktem jest, że w samych tylko polskich hutach produkcja spadła w ostatnim czasie o blisko 30 proc. Kilka tygodni temu wygaszono nawet dwa wielkie piece w Dąbrowie Górniczej i Krakowie. Koncern tłumaczył, że musi ograniczyć produkcję, bo spadła liczba zamówień od przemysłu samochodowego, budowlanego oraz firm produkujących sprzęt AGD. Poprawa sytuacji, jak ocenia AMP, ma nastąpić dopiero w połowie tego roku - czytamyw dzienniku.
Tymczasem wypłatą dywidendy nie są zachwyceni związkowcy. Przekonują, że nic nie wiedzieli o decyzji walnego zgromadzenia. - Skoro właścicielom wypłacono dywidendę, to powinni się teraz podzielić zyskami z załogą. To przecież hutnicy zarobili te pieniądze - przekonuje na łamach "GW" Jerzy Goiński, szef "Solidarności" w ArcelorMittal Poland.