Skarb szacuje nową pomoc dla Gdańska na 700 mln zł, a ISD — na 150 mln zł.Gdynia walczy z KUKE o 100 mln USD.
Skąd biorą się rozbieżności w wyliczeniach? 130-150 mln zł stanowi nowa gotówkowa pomoc dla Gdańska. Bardziej skomplikowane jest wyliczenie reszty "pomocy" Na przykład ponad 300 mln zł stanowi VAT, którego fiskus domaga się od Gdańska za prace wykonane, kiedy spółka należała do Stoczni Gdynia. Wówczas Gdańsk, realizując zlecenia firmy matki, nie naliczał VAT. Dziś fiskus domaga się zapłaty - pisze. Jednak żeby Gdańsk zapłacił ten podatek, musiałby dostać dopłatę od Gdyni. Przelałby pieniądze do urzędu skarbowego, które i tak wróciłyby do gdyńskiej firmy, bo eksport statków objęty jest stawką zerową. W tej sytuacji ISD chce, by rząd wydał decyzję uwalniającą firmę od zapłaty podatku, bo cała operacja to przelewanie z pustego w próżne. Jednak taka decyzja może być uznana jako pomoc dla kolebki "S" - pisze "Puls Biznesu".
Kolebka Solidarności boryka się z fiskusem, a Stocznia Gdynia z Korporacją Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE). Spółka ma już około 100 mln USD czynnych poręczeń zaliczek armatorskich.
— Mamy problem z uruchomieniem przyznanych już kolejnych gwarancji w kwocie zbliżonej do już udzielonych — mówi Piotr Słupski, oddelegowany z rady nadzorczej Stoczni Gdynia do zarządu.
A bez KUKE realizacja kontraktów jest niemożliwa - czytamy w "Pulsie Biznesu".
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Boje stoczni o pomoc i poręczenia