Wysoki unijny urzędnik miał radzić inwestorom, by zaczekali z kupnem Stoczni Szczecińskiej do czasu jej upadłości - podała tvp.info. Bruksela mówi, że to bzdura.
W środę minister skarbu Aleksander Grad spotkał się w Brukseli z unijną komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes. W czwartek Polska musi przesłać do KE poprawki do planów restrukturyzacji stoczni Gdynia i Szczecin. Postulowana przez inwestorów konieczność dalszego wsparcia stoczni po ich restrukturyzacji, jest głównym zastrzeżeniem KE do przedstawionych przed rząd planów. Grad ma przekonywać w środę wieczorem inwestorów tych dwóch zakładów, aby nie domagali się dalszej, znaczącej pomocy z polskiego budżetu.
Tymczasem w sprawie polskich stoczni wydaje się ukazywać drugie dno.
Jak podał tvp.info, Karl Soukup, przedstawiciel Komisji Europejskiej zajmujący się sprawą polskich stoczni, radził inwestorom, by zaczekali do nieuchronnego bankructwa Stoczni Szczecińskiej i dokonali zakupu masy upadłościowej.
Ma to wynikać z notatki, która została autoryzowana przez wszystkich uczestników spotkania z 20 czerwca. W tych rozmowach mieli brać udział Soukup, przedstawiciele norweskiej spółki Ulstein Group, która chce kupić Stocznię Szczecińską oraz urzędnicy z polskiego przedstawicielstwa przy UE.
Komisja Europejska jest oburzona tymi informacjami. - To przemyślany przeciek z Warszawy, który wprowadza w błąd. Chodzi o przerzucenie na nas odpowiedzialności. Nigdy nie dawaliśmy takich porad – powiedział TVN24 Jonathan Todd. Dodał, że według jego wiedzy, informacja o "skandalicznych" poradach Bruskeli przeszła przez polskie przedstawicielstwo przy UE i została przekazana przez osoby związane z polskim rządem.
Jak podkreślił Todd, przeciek jest nieprawdziwy, a podczas spotkania przedstawiano inwestorowi czysto hipotetyczną sytuacją: - Norweski inwestor (spółka Ulstein Verft - red.) pytał na spotkaniu, jaka byłaby sytuacja prawna stoczni po ich ewentualnym bankructwie. Usłyszał wyjaśnienie, że gdyby przedsiębiorstwo miało zwrócić długi i ogłosiłoby upadłość, to przy zakupie masy upadłościowej po likwidacji firmy, żadne długi z tytułu otrzymanej i nie zwróconej pomocy już nie obowiązują.
Marcin Garus, prezes zarządu Mostostalu Chojnice, który jest jednym z potencjalnych inwestorów Stoczni w Szczecinie, zapewnił, że program restrukturyzacji zakładu nie przewiduje jego bankructwa. Doniesienia o takim scenariuszu prywatyzacji nazwał nieporozumieniem.
- W spotkaniu Komisji Europejskiej z Ulstein Verft z 20 czerwca nie uczestniczyliśmy. Wtedy nie łączył nas jeszcze list intencyjny. Mamy ze stocznią Ulstein wspólny program restrukturyzacyjny, który wyklucza bankructwo stoczni - powiedział Garus.
W poniedziałek firma Mostostal Chojnice oraz norweska stocznia Ulstein Verft AS zawarły porozumienie o współpracy przy restrukturyzacji szczecińskiego zakładu. Inwestorzy mają przygotować aneks do programu ratowania stoczni.
- W związku z informacją, że przedstawiciele Komisji Europejskiej mogli wpływać na upadłość Stoczni Szczecińskiej, by mógł ją kupić prywatny przedsiębiorca, i że to spotkanie było z udziałem naszego przedstawicielstwa przy UE złożymy wniosek na Konwencie Seniorów o pilne wezwanie ministra skarbu - poinformował szef klubu PiS Przemysław Gosiewski.
PiS będzie chciało dowiedzieć się, czy doprowadzenie do upadłości jest zamiarem, w którym uczestniczą też przedstawiciele rządu oraz jakie działania zamierza podjąć resort skarbu "aby nie dopuścić do świadomej upadłości" stoczni.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Bruksela oszukała stocznie?