Mimo że premier Bułgarii Sergej Staniszew obiecał hutnikom rychłą wypłatę zaległych pensji w środę, 12 listopada, wciąż blokowali oni Sofię. Staniszew zapewnił, że wypłata rozpocznie się w tym tygodniu.
W środę ponad 1000 pracowników podsofijskiej huty Kremikowce, w której od połowy października stopniowo wstrzymuje się pracę, przybyli autobusami do centrum stolicy i przeszli pod budynek rządu, blokując ruch uliczny i skandując: "Dymisja" oraz "Mafia".
Domagają się rozpoczęcia skupu ze środków państwowych znajdującej się w magazynach huty gotowej produkcji. Ten krok zapowiedział minister gospodarki i energetyki Petyr Dimitrow kilkanaście dni temu. Za otrzymane pieniądze pracownikom mają być wypłacone pensje za sierpień i wrzesień.
Protestujący domagają się od rządu również gwarancji, że huta nie zostanie zamknięta, gdyż pozostawiłoby to bez pracy co najmniej 5 tysięcy pracowników.
Według zakładowych związków zawodowych zainteresowana nabyciem zadłużonej na 1,1 mld euro huty jest spółka Smart Group ukraińskiego oligarchy Rinata Achmetowa. Miał on się domagać gwarancji, że huta nie zostanie zamknięta. Władze tłumaczą, że nie mogą dać takich gwarancji, ponieważ państwo posiada wyłącznie 25 proc. udziałów.
W 1999 roku 75 proc. udziałów huty, zadłużonej wówczas na ok. 400 mln dolarów, sprzedano za symbolicznego dolara bułgarskiej spółce, która w 2005 roku odsprzedała je indyjskiemu magnatowi Pramodowi Mittalowi.
Mittal wpędził hutę w nowe długi, sprzedał część urządzeń, nie wypłacał regularnie wynagrodzeń i nie dokonał obiecanych inwestycji ekologicznych, przez co kombinat jest największym źródłem zanieczyszczenia powietrza w Sofii.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Bułgarscy hutnicy blokują stolicę