W środę rozstrzygnie się, czy Henryk Ogryczak, były prezes Centromoru, wejdzie do zarządu Stoczni Gdynia. - Nie zatrudniajmy ludzi zwolnionych dyscyplinarnie - mówi Dariusz Adamski, szef stoczniowej "S"
W środę zbiera się rada nadzorcza stoczni. Decydujący głos mają w niej przedstawiciele skarbu państwa, którzy - łącznie z głosami spółek zależnych - kontrolują ok. 53 proc. akcji Stoczni Gdynia.
Jednym z punktów obrad jest powiększenie zarządu stoczni o jedną osobę. Z oficjalnych źródeł nie padło żadne nazwisko, ale wiadomo, że głównym kandydatem jest Ogryczak.
To menedżer, który w latach 90. był już prezesem stoczni, za czasów rządów premiera Buzka sprawował funkcję wiceministra gospodarki, a ostatnio zajmował fotel prezesa Centromoru - gdańskiej firmy, kiedyś zajmującej się zdobywaniem kontraktów na budowę statków, a dziś wynajmem powierzchni biurowej i pośrednictwem w handlu - wyjaśnia dziennik.
Rada nadzorcza Centromoru zwolniła jednak Ogryczaka dyscyplinarnie 10 lipca za złamanie zakazu konkurencji przez wyrażenie zgody na wejście do rady nadzorczej Stoczni Gdynia.
- Zatrudnienie człowieka zwolnionego dyscyplinarnie byłoby złamaniem obowiązującej w stoczni zasady, która tego wyraźnie zabrania. Nie powinniśmy inaczej oceniać spawaczy czy monterów, a inaczej dyrektorów czy członków zarządu - mówi trójmiejskiej "GW" Dariusz Adamski, szef stoczniowej "Solidarności", ale także członek rady nadzorczej Stoczni Gdynia.
Ogryczak bagatelizuje sprawę zwolnienia. - Nie zgadzam się z decyzją rady nadzorczej Centromoru, zaskarżę ją do sądu pracy - zapowiada na łamach dziennika. - Podany mi powód jest naciągany. Stocznia Gdynia nie jest obecnie żadną konkurencją dla Centromoru, a z takiej współpracy mogły wyniknąć tylko korzyści.
Nieoficjalnie wiadomo, że przyczyna konfliktu leży głębiej. Szefostwo Stoczni Gdynia uważa go za wysłannika Pawła Brzezickiego, prezesa państwowej Agencji Rozwoju Przemysłu, ostro skonfliktowanego z zarządem Stoczni Gdynia - czytamy w "Gazecie"
- Mówi się, że Ogryczak miałby być kimś w rodzaju komisarza, który w imieniu Brzezickiego pilnowałby obecnego zarządu - opowiada w dzienniku jeden z menedżerów stoczni.
Jeśli Ogryczak wejdzie do zarządu Stoczni Gdynia, podobnie jak pozostali członkowie będzie zarabiał 25-30 tys. zł brutto miesięcznie.