Cztery firmy zainteresowane nabyciem akcji Stoczni Gdynia: "Złomrex", "Ray Car Carriers Limited" Ramiego Ungara, "Marine Metal" oraz stoczniowe konsorcjum chińsko-koreańskiskie rozpoczęły dokładne rozpoznanie firmy. Ich przedstawiciele sprawdzają wiarygodność przedsiębiorstwa, jego zadłużenie oraz potencjał techniczny. Każda z firm ma tydzień na zapoznanie się z dokumentami
- Wiążące oferty mają być złożone do 10 grudnia i wtedy rozpoczną się negocjacje z inwestorami - informuje na łamach "DB" Dariusz Adamski, szef stoczniowej "Solidarności". - Najważniejsze, żeby inwestor został wybrany do końca tego roku. Pomimo, że rząd, który odchodzi nie zrobił prawie nic, by ratować nasze przedsiębiorstwo jestem dobrej myśli. Straciliśmy ponad rok i na więcej nie możemy sobie pozwolić. Aleksander Grad, który jest przymierzany do funkcji ministra Skarbu Państwa pracował w Sejmowej Komisji Skarbu i zawsze był za szybką prywatyzacją Stoczni Gdynia. Jednak czy nastąpi to do końca tego roku, wątpię.
Część związkowców uważa, że czasu jest jednak mało.
- Zanim nowy minister skarbu zapozna się z całą dokumentacją to minie kilka tygodni - twierdzi Leszek Świętczak, przewodniczący Związku Zawodowego "Stoczniowiec". - Martwi mnie to, że zarząd firmy o niczym nas nie informuje, a to chyba prezesi powinni być najbardziej zainteresowani szybką prywatyzacją przedsiębiorstwa.
- Wszystko jest na dobrej drodze i prywatyzacja idzie zgodnie z planem zapewnia - Janusz Wikowski doradca zarządu. - Wszelkie rozmowy z inwestorami prowadzone są na szczeblu ministerialnym. To normalne, że firmy, które chcą zainwestować swój majątek w stoczni interesują się jej sytuacją. Stąd tygodniowe wizyty przedstawicieli tych firm w stoczni.
Stocznia Gdynia miała zostać sprywatyzowana do czerwca tego roku, jednak dla zadłużonego przedsiębiorstwa nie udało się znaleźć inwestora. Wówczas wycowała się ukraińska firma "Donbas" oraz Rami Ungar, zarzucając polskiemu rządowi opieszałość i brak zainteresowania stocznią. Proces prywatyzacji został wydłużony do 31 grudnia b.r. - przypomina dziennik
W lipcu Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy podjęło decyzję o dokapitalizowaniu stoczni kwotą 515 mln zł. Część środków ma otrzymać firma w formie akcji, a część gotówką. Pieniądze zostaną częściowo przeznaczone na spłatę długów. Niewywiązanie się z terminu prywatyzacji może oznaczać nakaz przez Unię Europejską zwrotu pomocy publicznej, a to oznaczałoby katastrofę dla firmy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Czy Stocznia Gdynia zdąży z prywatyzacją?