Mirosław Kalicki nie zamierza składać broni. Inwestor, który stracił wszystkie miejsca w radzie spółki, nie zamierza sprzedać akcji FAM, a nowy nadzorca chce wziąć pod lupę działania poprzedników.
Można się spodziewać kolejnego żądania zwołania NWZA i kolejnych zmian w radzie nadzorczej.
Mirosław Kalicki ma też kłopoty z porozumieniem się z Ponarem pod nowymi rządami. Ponad rok temu podpisał z tą spółką umowę inwestycyjną, której elementem (jego zdaniem - integralnym) było udzielenie mu pełnomocnictwa do głosowania z akcji FAM będących w posiadaniu Ponaru. Pod nowym zarządem wadowicka spółka zaczęła jednak podejmować samodzielne decyzje i odwołała pełnomocnictwo - wyjaśnia dziennik.
- Odwołanie pełnomocnictwa nie niesie ze sobą skutków prawnych, bo umowa inwestycyjna nie przewidywała takiej możliwości. To naruszenie jej zapisów. Prawdopodobnie spotkamy się w tej sprawie z Ponarem w sądzie - mówi Mirosław Kalicki.
Nieco kart odkrywa natomiast Grzegorz Bielowicki, który teraz ma największy personalny wpływ na spółkę. - My - jako THC [Tar Heel Capital - red.] - będziemy przeciwni nowym emisjom rozwadniającym akcjonariat, będziemy za cięciem kosztów i szybką poprawą rentowności, sprzedażą zbędnego majątku. Chcemy, aby FAM skupił się na najbardziej rentownej działalności i nie chcemy budować konglomeratu. Będziemy też przeciwni połączeniu z Ponarem czy kimkolwiek innym. Ale oczywiście jesteśmy tylko jednym z akcjonariuszy - podkreśla w "PB" Grzegorz Bielowicki.
Ogólnie dobrze ocenia zarząd FAM, choć nie zgadza się z niektórymi jego decyzjami w przeszłości. - Będę proponował zmianę audytora i zbadanie przez radę szczegółowo historii spółki, szczególnie jeśli chodzi o umowy podpisywane kiedyś przez spółki z grupy z Ponarem i panem Wiaderkiem [byłym głównym akcjonariuszem Ponaru - red.] - informuje w dzienniku Grzegorz Bielowicki.
Wkrótce powinno odbyć się posiedzenie rady w nowym składzie. Po rozmowie z zarządem podjęte mogą być pierwsze decyzje - m.in. w sprawie ewentualnych zmian strategii.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Do stabilizacji w FAM daleko