Związek Przemysłowy Donbasu obawia się, że opóźniana prywatyzacja Stoczni Gdańsk doprowadzi do jej powtórnej upadłości. Stocznia nie ma bowiem pieniędzy na inwestycje.
Jak mówi, -Już od roku akcje były oferowane, ale na razie tylko my kupiliśmy 5 proc. I to tylko dlatego, że nie chciano nam sprzedać 10 proc., abyśmy nie mogli mieć przedstawiciela w radzie nadzorczej.
Ofertę na prawa poboru złożyła natomiast firma Maritim Shipyard z Gdańska. Jednak Litwinow uspokaja, że jest raczej mało prawdopodobne, by nieznana szerzej trójmiejska firma przejęła Stocznię Gdańsk -ocenia Litwinow. Poważnie obawia się jednak, że z powodu tej oferty ponownie przedłuży się proces prywatyzacji - czytamy w dzienniku.
Jego zdaniem Stocznia Gdańsk mimo dobrych wyników uzyskanych w tym roku nie może czekać na inwestora dłużej niż 6 miesięcy. Nie ma kapitału na rozwijanie działalności i jest w sporze z Komisją Europejską domagającą się zwrotu pomocy publicznej lub zamknięcia dwóch z trzech pochylni.
Z drugiej strony prezes ISD zapewnia, że nikt nie zagraża planom inwestycyjnym jego firmy, które szacuje na miliard złotych. Podkreśla, że stara się kupić Stocznię Gdańsk nie tylko po to, aby produkować statki, ale także konstrukcje stalowe wspólnie z należącą już do Donbasu Hutą Częstochowa. Zapewni to rentowność w trudnych czasach, gdy spadną zamówienia na statki - wyjaśnia "Rz".
Zapewnia też, że polscy stoczniowcy nie muszą się obawiać, iż ich miejsca pracy zajmą Ukraińcy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Donbas naciska na szybką sprzedaż Stoczni Gdańsk