Na wydziałach produkcyjnych Stoczni Gdańsk w pracy brakuje na co dzień co czwartego pracownika. Nowy zarząd zabiera się za walkę z absencją, ale "Solidarność" nie wróży jej powodzenia
Na niektórych z wydziałów - głównie na tych, na których pracują mocno poszukiwani na rynku spawacze - absencja dochodzi do 27 proc.
Ukraińcy porównują te dane z należącą do nich Hutą Częstochowa. Tam średnia absencja ma nie przekraczać 15 proc.
- Kto zostanie złapany na nadużyciach związanych ze zwolnieniami, poniesie konsekwencje, ze zwolnieniem z pracy włącznie - tłumaczy dziennikowi jeden z menedżerów.
Walka o większę frekwencję w pracy to tylko jeden z elementów restrukturyzacji stoczni, którą sprowadzeni przez Ukraińców menedżerowie, zszokowani tym, co zobaczyli w Gdańsku, nazywają "pracą u podstaw". W ramach tego typu najprostszysch działań ogrodzony został teren stoczni (by ograniczyć kradzieże), wprowadzany jest także system przepustek (to także ma poprawić bezpieczeństwo). By ograniczyć niekorzystną dla finansów firmy pracę stoczniowców w nadgodzinach, wprowadzany jest obecnie dwuzmianowy system pracy.
Trwają też prace nad poważniejszymy inwestycjami: przygotowaniem linii, która umożliwi produkcję w Gdańsku stalowych wież do elektrowni wiatrowych - wymienia "GW".
Ale działania dotyczące restrukturyzacji nie budzą entuzjazmu związków zawodowych. "Solidarność" mocno popierała sprzedaż Stoczni Gdańsk ukraińskiemu inwestorowi, ale teraz się od jego działań dystansuje.
- Kiedy obserwuję ostatnie zmiany, to mam wrażenie, że Ukraińcy najwyraźniej nie mają pomysłu na zarządzanie stocznią - mówi w dzienniku Roman Gałęzewski, szef "Solidarności" w Stoczni Gdańsk. - Np. problem absencji, owszem, występuje. Ale wytłumaczenie tej sprawy nie jest tak proste, jak oczekują Ukraińcy. Ciężka praca stoczniowców powoduje, że rzeczywiście często chorują. A nieuczciwe zwolnienia też się zdarzają, ale czasem właśnie do "pójścia na chorobowe" pracowników namawiali mistrzowie i kierownicy, bo nie mieli dla nich pracy. Pójście na zwolnienie opłacało się także stoczni. To też trzeba wziąć pod uwagę, zadbać o to, by była zapewniona praca dla wszystkich.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Gdańscy stoczniowcy za często chorują