Największy związek zawodowy Polskiej Miedzi dał zarządowi dwa tygodnie na podniesienie płac w tym roku. W innym razie nie wyklucza nawet strajku.
Związek dał zarządowi dwa tygodnie na wprowadzenie podwyżek (podczas negocjacji płacowych walczyli o 8 proc.) oraz powstrzymanie się od realizowania punktów strategii, wymagających zaciągania dużych kredytów przez KGHM, przeciwnym przypadku podejmie działania zgodne z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, ze strajkiem włącznie.
- Według wstępnej oceny naszych prawników, będziemy mogli odwiesić spór zbiorowy z jesieni - mówi w "Parkiecie" Józef Czyczerski, przewodniczący Solidarności w KGHM i członek rady nadzorczej z ramienia załogi. Wówczas spór był już na ostatnim etapie (rozmowy bezpośrednie z zarządem i za pośrednictwem mediatora niczego nie dały, przeprowadzono referendum strajkowe).
Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Miedziowego, który na początku tygodnia alarmował, że płace realne spadną w KGHM o kilkanaście procent, też nie wyklucza protestu i wstrzymania prac w kopalniach. - Planujemy odwiesić spór zbiorowy i nie wykluczamy zaostrzenia naszych działań, włączając akcję strajkową - mówi Ryszard Kurek, wiceszef ZZPPM i członek rady nadzorczej Polskiej Miedzi.
Zarząd KGHM planuje spotkać się z liderami organizacji. - Prezesi muszą przeanalizować związkowe postulaty. Liczymy na dialog z załogą. Będziemy przekonywać, że w czasie kryzysu liczy się każda wydobyta tona rudy i strajk będzie wielką szkodą dla spółki - mówi w dzienniku Przemysław Ziółek z biura prasowego KGHM. Jak szacuje firma, każdy dzień strajku oznaczałby 20 mln zł strat.