Warto wyrazić pobożne życzenie - by minister skarbu, planując pobór kolejnej sutej dywidendy, wziął pod uwagę prognozy dotyczące cen surowca - pisze w komentarzu dla portalu wnp.pl Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej. - Nawet najbogatszy koncern nie może działać w oderwaniu od rynkowych realiów, a zbyt duże ciężary mogą złamać kręgosłup nawet najmocniejszej spółce
Żeby zrozumieć przyczyny trendu spadkowego, trzeba spojrzeć poza Europę. Chiny - nie tylko azjatycki, ale światowy tygrys ostatniej dekady - zaczyna ją hamować. Może nie tak intensywnie, jak wiele krajów europejskich, lecz w sposób odczuwalny dla światowych producentów. Od dwóch lat spada chiński PKB, widoczne jest także zmniejszenie wzrostu na rynku nieruchomości, co przekłada się na chińską branżę budowlaną. To zaś w oczywisty sposób wpływa na zmniejszenie się popytu tego gigantycznego rynku na surowce, w tym na miedź.
Czy to oznacza, że w ostatnim czasie mieliśmy do czynienia ze sztucznie wywindowanymi cenami miedzi, a w kolejnych miesiącach czekają nas tylko spadki? Nie, raczej będziemy obserwować duże wahania cen surowca. Dzisiaj nikt nie jest w stanie przewidzieć, w jakim kierunku pójdzie sytuacja gospodarcza w tych europejskich krajach, które dziś znajdują się w najcięższej sytuacji – a więc w Grecji, Hiszpanii i Portugalii. Z kolei, przewidywanie możliwych decyzji władz Chin w istotnych kwestiach ekonomicznych przypomina wróżenie z fusów. To wszystko spowoduje zapewne „huśtawkę” cen ważnego surowca.
Oczywiście, w kontekście miedzi warto zadać pytanie o wątek polski. KGHM w lutym bieżącego roku kupił kanadyjską spółkę Quadra FNX, a wraz z nią obiecujące złoża miedzi w Chile. Ocena tak poważnej transakcji jedynie w kontekście bieżącej sytuacji na rynkach surowcowych byłaby rażąco nieprofesjonalna. Wszystko wskazuje, że to przejęcie było krokiem trafnym. KGHM będzie jednak musiał uwzględnić fakt, że krótki okres systematycznej zwyżki cen surowca mamy już za sobą. A to oznacza nie tylko wspomniane wahania cen, ale także konieczność zmniejszenia marż. Jednak nawet przy pesymistycznym scenariuszu polski koncern ma w rękach niewątpliwy atut: wydobycie miedzi z chilijskich złóż jest nieporównanie tańsze, niż eksploatacja złóż w Polsce.
Na koniec warto wyrazić pobożne życzenie - by minister skarbu, planując pobór kolejnej sutej dywidendy, wziął pod uwagę prognozy dotyczące cen surowca. Nawet najbogatszy koncern nie może działać w oderwaniu od rynkowych realiów, a zbyt duże ciężary mogą złamać kręgosłup nawet najmocniejszej spółce…
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Koniec miedziowych wzrostów