Spółka chce na początku 2009 r. zebrać z parkietu 200 mln zł. Obiecuje, że nie na zakup szczecińskiej stoczni.
— Chcemy zadebiutować na początku przyszłego roku. Zamierzamy uzyskać 200 mln zł na inwestycje — mówi dziennikowi Marcin Garus, prezes Mostostalu Chojnice.
Spółka jest silnym graczem w branży konstrukcji stalowych mostów, wiaduktów, konstrukcji rurowych, wież, masztów i suwnic. Dostarcza też wyposażenie statków.
Pięć lat temu Mostostal po raz pierwszy dostarczył konstrukcje dla platform wiertniczych na norweskim szelfie i od tej pory działa w tzw. przemyśle off-shore, czyli górnictwie morskim.
Marcin Garus zapewnia, że pieniądze od inwestorów giełdowych nie pójdą na kupno szczecińskiej stoczni. — Sami nie jesteśmy wystarczająco silni, ale współpracujemy z zagranicznymi partnerami, których obroty przekraczają miliard euro — informuje Marcin Garus.
Mostostal podzieli się z nimi zadaniami. — My wnosimy kontakty i wiedzę o rynku, zaplecze techniczne i wykwalifikowaną załogę oraz doświadczenie, a inwestorzy zagraniczni kapitał, know-how i produkt, który byłby w stoczni wykonywany — tłumaczy Marcin Garus w "Pulsie Biznesu".
Nie chce ujawnić ani nazw partnerów, ani szczegółów planu dla stoczni. Można jednak przypuszczać, że w grę wchodzi alians ze skandynawskimi inwestorami, którzy daliby jej szansę wejścia na rynek off-shore - pisze dziennik.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Mostostal Chojnice: kurs na stocznię i giełdę