Rynek konstrukcji stalowych ma się u nas znakomicie i nawet wieści ze światowych giełd nie psują szampańskiego nastroju menedżerów tej dziedziny gospodarki.
— Ile jest firm na rynku? Nawet nie wiemy. Produkcja rośnie, rośnie eksport i zapotrzebowanie. Więc i firm przybywa. Choćby małych, kilkunastosobowych, które doraźnie pracują dla budownictwa —mówi Jerzy Domczyk z Polskiej Izby Konstrukcji Stalowych.
Średnia rentowność branży wynosi ponad 6 proc. Gros firm sprzedaje głównie do krajów UE (82 proc. eksportu trafia właśnie tam, z tego połowa do Niemiec), lecz z roku na rok rośnie sprzedaż w Polsce.
— Dobija cena euro. Do 3,5 zł ma sens, poniżej już nie bardzo. Coraz trudniej być na tamtym rynku konkurencyjnym, a np. hale coraz częściej można taniej sprowadzić z Chin. Jednak nie ma co narzekać. Rocznie wykonujemy w Niemczech 5 do 10 mostów i wiaduktów. Mimo rosnących kosztów produkcji cały czas broni nas jakość. Klienci z wymagającego rynku niemieckiego stale do nas wracają — wyjaśnia Wojciech Kornatowski z Mostostalu Słupca.
Branżowcy nie boją się spadku koniunktury światowej. Według raportu prof. Remigiusza Sosnowskiego i dr inż. Bożeny Gajdzik z Politechniki Śląskiej tylko 4 proc. produkcji konstrukcji stalowych trafia do budownictwa. Najwięcej, bo aż 42 proc. do przemysłu, a co piąta wyprodukowana tona wykorzystywana jest na infrastrukturę, głównie drogową. A właśnie tu w najbliższych latach dziać się będzie najwięcej.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Na konstrukcjach stalowych Polska stoi