- Nie kupimy jej, jeśli armatorzy nie renegocjują niekorzystnych kontraktów - zapowiada prezes Złomreksu
To efekt spadku wartości dolara oraz dwuipółkrotnego wzrostu cen stali w ostatnich latach. Do budowy kolejnych 30 zakontraktowanych jednostek stocznia musiałaby dołożyć łącznie 800 mln zł.
Obecny właściciel zakładu, należąca do skarbu państwa Agencja Rozwoju Przemysłu, nie zamierza finansować tych strat. - To tak, jakby państwo polskie miało współfinansować budowę statków dla zagranicznych armatorów - mówi Paweł Brzezicki, prezes ARP.
Agencja stawia sprawę jasno: Stocznia Szczecińska Nowa nie otrzyma już kolejnej porcji gotówki na pokrycie strat (do tej pory wpompowano w zakład 500 mln zł). Będzie jedynie gotówka na wypłaty dla stoczniowców.
ARP pożyczy stoczni pieniądze pod zastaw majątku. Ma to być łącznie ok. 20 mln zł. Bez tej pomocy stocznia nie miałaby na wypłatę grudniowej pensji. Formalności związane z udzieleniem pożyczki nie są jeszcze załatwione. Konieczna jest zgoda Ministerstwa Skarbu Państwa i rady nadzorczej ARP. Jeżeli nie będzie potknięć, sprawę uda się sfinalizować około 7 grudnia.
Rozwiązanie tych problemów to początek schodów. Do nierentownych kontraktów nie zamierza także dokładać potencjalny inwestor - podczęstochowska spółka Złomrex. - Nie kupimy stoczni, jeśli armatorzy nie renegocjują niekorzystnych dla zakładu kontraktów - mówi Przemysław Sztuczkowski, prezes i właściciel Złomreksu.
Polski potentat na europejskim rynku stali jest jedynym inwestorem, który wciąż wyraża wolę kupna SSN. Pozostałych kilkunastu kupców wycofało się zaraz po tym, gdy wyszła na jaw skala nierentownych kontraktów.
Złomrex liczy na to, że problem uda się rozwiązać. Firma utworzyła już nawet zależną od siebie spółkę Amber, która miałaby kupić stocznię. Wiadomo już, że cena, jaką by zapłaciła, to symboliczna złotówka. Złomrex i tak musiałby później wpompować kilkaset milionów złotych w modernizację stoczni.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Nikt nie chce dokładać do Stoczni Szczecińskiej