Początek czwartkowej sesji przypominał ostatnie dni na giełdzie. Na szerokim rynku trwała masowa wyprzedaż bez względu na poziom cenowy, a WIG20 stabilizował się na dość niskich poziomach cenowych. W pewnym momencie jednak popyt, który już od kilku dni nieco śmielej zabierał się do zakupów, zaatakował zdecydowanie mocniej. Źródło podaży było już prawdopodobnie na wyczerpaniu, ponieważ rynkowi udało się stworzyć bardzo mocne odbicie z dziennych minimów.
Akcje tej spółki są oczywiście słusznie zaliczane do grona walorów spekulacyjnych, lecz już 20% ruchy cenowe w ciągu dnia zanotowało wiele spółek o zdecydowanie solidniejszych fundamentach i atrakcyjniejszych wycenach. To jest jednak dość naturalne zachowanie - przy wielkiej skali wyprzedania, musiało w końcu dojść do dynamicznego odreagowania.
Najsłabiej na rynku spisały się walory Orła Białego, co miało związek z dopuszczeniem do obrotu starych akcji spółki. To z jednej strony wyzwoliło dodatkową podaż, a z drugiej strony rozbudziło część większych inwestorów czekających na to, by na niższych poziomach cenowych przejąć akcje od słabszych rąk.
Choć jest o wiele za wcześnie na powrót optymizmu, to jednak nie można ignorować tego, że wiele spółek wygenerowało wczoraj klasyczne sygnały dni odwrotu, które sugerują poprawę koniunktury w najbliższym okresie. Mocno zdołowane papiery mogą teraz rosnąć przez kilka dni.
Z perspektywy całego rynku o większe odbicie będzie jednak ciężej i musi nam na to pozwolić ruch na głównych giełdach światowych. Dziś sesja na Wall Street będzie skrócona i nie powinna mieć dużego znaczenia dla inwestorów, dlatego też szczególnie ważna będzie pierwsza sesja w USA w następnym tygodniu.