Bez pensji od ponad sześciu miesięcy, zdesperowani i rozgoryczeni. Kiedyś było ich pół tysiąca, dziś jest zaledwie osiemdziesięciu. Pracownicy dąbrowskiej fabryki obrabiarek Ponar-Defum wciąż walczą o przetrwanie swojego zakładu, któremu od 11 lat grozi upadłość. Obiecywano im, że problemy się skończą, a wypłaty będą - na obietnicach się jednak skończyło.
Z blisko pięciuset pracowników jakich zakład zatrudniał zostało już zaledwie osiemdziesięciu. I chociaż większość pracowników już złożyła wypowiedzenia, to ich powrót wykluczony wcale nie jest. Warunkiem są jednak radykalne zmiany. Bo o tym, że ta firma ma markę przekonani są tutaj wszyscy. To jednak nie wystarczy by po 11 latach odsunąć od zakładu widmo upadłości. - Zarząd powinien nam załatwić kontrakty, jakąś robotę, no i płacić wynagrodzenie, a tego niestety nie robi - stwierdza Krzysztof Piętak z NSZZ "Solidarność".
Trudna sytuacja pracowników fabryki doskonale znana jest Państwowej Inspekcji Pracy. Ostatnia kontrola skończyła się wnioskiem do sądu o ukaranie pracodawcy. - Skala tych naruszeń była bardzo duża, bo jeżeli chodzi o wypłatę wynagrodzeń, to dotyczyło wszystkich pracowników. I w związku z tym inspektor pracy uznał, że mandat będzie w tym wypadku środkiem niewystarczającym - wyjaśnia Michał Podsiedlik z Państwowej Inspekcji Pracy.
Kolejne kontrole mają się odbyć się już wkrótce. Do tego czasu jednak w fabryce prawdopodobnie niewiele się zmieni. - W poprzednim tygodniu przebywaliśmy na postojowym, bo temperatura w hali była w granicach zera stopni Celsjusza - mówi Artur Gołębiowski ze Związku Zawodowego "Metalowiec". I trudno się spodziewać, że praca wkrótce ruszy. Gorąco może być jednak już niebawem, bo cierpliwość pracowników, bez wątpienia, powoli się kończy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Pracownicy fabryki Ponar-Defum od pół roku nie dostają wynagrodzenia