Spółka wieszczy gorsze czasy, choć wyniki z II kwartału nie są bardzo złe. Rozpoczyna zaciskanie pasa.
— Korzystna relacja kursu euro do dolara obniżyła nam koszty surowców [głównie aluminium — "PB"]. Z kolei zysk netto podreperował dodatni wynik na zamkniętych w II kwartale transakcjach zabezpieczających — mówi Adam Piela, dyrektor finansowy Kęt.
Jeśli chodzi o poszczególne segmenty działalności — najgorzej poradziły sobie wyroby wyciskane. Spółce szkodzi tańszy import i zaostrzająca się konkurencja w kraju.
Spółkę rozczarował też rynek ukraiński, gdzie sprzedała mniej, niż prognozowała. Zarząd jest jednak zadowolony z inwestycji na tym rynku.
— Ukraina jest naszym oknem na ten rejon Europy. Właśnie dostaliśmy zgodę na bezcłowy eksport do Rosji — tłumaczy Dariusz Mańko.
Pomimo nie najgorszego II kwartału Kęty postanowiły przygotować się na trudne czasy - pisze "Puls Biznesu".
— Obawiamy się, że II półrocze nie będzie rewelacyjne. Stąd decyzja o obniżeniu prognoz — tłumaczy Dariusz Mańko.
Spółka spodziewa się w tym roku 1,28 mld zł przychodów, 127 mln zł zysku operacyjnego i 85 mln zł zysku netto. To odpowiednio o 16, 13 i 16 proc. mniej, niż prognozowała dotychczas. Zarząd Kęt powiedział też stop inwestycjom. Nie będzie na razie przejmować. Skupi się na przeglądzie aktywów i poszuka oszczędności — również w zatrudnieniu.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Prognozy Kęt idą w dół