Częstochowska prokuratura wyjaśnia okoliczności wypadku w hucie szkła Stolzle, gdzie po rozerwaniu zbiornika z kwasem jeden pracownik stracił życie, a dwaj inni trafili do szpitali. Stan jednego z rannych jest bardzo ciężki. Śledczy ustalają m.in. czy wypadek mógł być następstwem zaniedbań w zakładzie.
Do wypadku w częstochowskiej hucie szkła Stolzle doszło w środę późnym popołudniem. Jak podała rzeczniczka częstochowskiej policji podkom. Marta Ladowska, podczas przepompowywania używanego w procesach produkcyjnych kwasu, rozerwaniu uległ jeden ze zbiorników z tą żrącą substancją. Trzej pracownicy zostali poparzeni. Najciężej poparzony 30-latek zmarł w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym częstochowskiego szpitala na Parkitce - miał poważnie uszkodzone płuca.
Jak poinformowała rzeczniczka częstochowskiego szpitala Anna Ginał, drugi z poszkodowanych w trybie pilnym został przewieziony do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Według informacji prokuratury, jego stan jest bardzo ciężki. Trzeci pracownik, którego obrażenia są lżejsze, jest leczony w Miejskim Szpitalu Zespolonym w Częstochowie.
Czytaj także: Wypadek w hucie szkła w Częstochowie. Nie żyje pracownik
Na piątek zaplanowano sekcję zwłok ofiary. Prokuratura zdecydowała także o powołaniu biegłego z zakresu wypadków przy pracy. Na miejscu zabezpieczono pozostałości uszkodzonych urządzeń, a także całą dokumentację dotyczącą m.in. ich certyfikatów, homologacji, atestów itp. Śledczy sprawdzają także, czy pracownicy huty są wyposażeni w odpowiedni sprzęt ochronny i czy w firmie przestrzegane są przepisy bezpieczeństwa i higieny pracy. W czwartek trwały przesłuchania świadków.
Spółka Stolzle Częstochowa nie odniosła się dotąd do wypadku, zapowiadając wydanie oświadczenia dla mediów w późniejszym terminie.
Sprawę bada Państwowa Inspekcja Pracy.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Prokuratura bada wypadek w hucie Stolzle w Częstochowie