Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP) wyjaśniło wreszcie, dlaczego zaskarżyło uchwały dotyczące likwidacji huty Szopienice, spółki zależnej giełdowego Hutmenu.
Okazuje się, że — jak zwykle — chodzi o pieniądze. W 2003 r. resort skarbu dał Szopienicom 20 mln zł w ramach pomocy publicznej. Ale postawił warunek: spółka musi zrealizować program restrukturyzacyjny. Niestety, program nie przyniósł efektów.
— Skarb państwa wielokrotnie składał wnioski do zarządu o opracowanie kolejnego programu restrukturyzacji. Niestety, pomimo składanych deklaracji, zarząd tego nie zrobił — wyjaśnił "Pulsowi Biznesu" Maciej Wewiór, rzecznik MSP.
Dlatego na dwóch wrześniowych walnych resort skarbu był przeciwny uchwałom prowadzącym do likwidacji spółki.
— Nasza propozycja opracowania kolejnego programu restrukturyzacji była alternatywą dla ścieżki przegłosowanej przez głównego akcjonariusza, czyli likwidacji spółki — podkreśla Maciej Wewiór.
Skarb kontroluje 32,11 proc. głosów na walnym Szopienic, Hutmen ma 62 proc., a reszta jest w rękach pracowników.
— Jesteśmy akcjonariuszem Szopienic na tych samych zasadach, co skarb państwa i uważamy, że likwidacja to w obecnych warunkach optymalne wyjście. Dlaczego mielibyśmy działać na własną niekorzyść — pyta Mieczysław Wicherski, szef biura zarządu Hutmenu.
Pierwsza rozprawa w sprawie zaskarżonych uchwał odbędzie się 5 listopada. Jak się dowiedzieliśmy, przedstawiciele Hutmenu raczej się na niej nie stawią. Obecna będzie za to reprezentacja MSP.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Skarb wyjaśnia, o co chodzi z Hutą Szopienice