Drobni akcjonariusze Śrubeksu podczas ostatniego nadzwyczajnego walnego zgromadzenia sugerowali, że członkowie rady nadzorczej producenta śrub (w składzie sprzed zmian dokonanych na NWZA) mogli działać na szkodę spółki.
Kwestią budzącą wątpliwości akcjonariuszy jest odwołanie z funkcji pełniącego obowiązki prezesa Nikodema Bernackiego na 3 tygodnie przed zakończeniem kadencji. Bernacki wprawdzie złożył rezygnację z ponownego ubiegania się o stanowisko w zarządzie, ale jego przedterminowe odwołanie spowodowało konieczność wypłaty odprawy (jak powiedział nam wówczas - w wysokości kilku miesięcznych pensji), która obciąży wyniki Śrubeksu - wyjaśnił dziennik.
- Decyzją akcjonariuszy obniżyliśmy ostatnio wynagrodzenie członków rady, więc w niedługim czasie odprawa dla zarządu się zrekompensuje - tłumaczył Przemysław Koelner, przewodzący nadzorowi firmy.
W radzie nadzorczej, która odwołała p.o. prezesa, przewagę głosów miały osoby związane z giełdowym Koelnerem (m.in. bracia Przemysław i Radosław), który jest największym akcjonariuszem Śrubeksu. P. Koelner tłumaczył wówczas "Parkietowi", że zmiany podyktowane były kwestiami technicznymi przy pracach zmierzających do połączenia Koelnera i Śrubeksu. Argumenty podtrzymuje i podkreśla, że jako największy akcjonariusz Koelner ma prawo dokonywać zmian w zarządzie.
- Nie powinno być tak, że interes największego akcjonariusza realizowany jest kosztem spółki - twierdzi natomiast Lachowicz.
Lachowicz, jako niezależny członek rady giełdowej spółki (wspólnie z Mariuszem Obszańskim, z którym aktywnie działali na rzecz porozumienia akcjonariuszy), zamierza się zająć wyjaśnieniem tej kwestii. Podkreśla, że nikogo nie oskarża, ale chce zapoznać się z dokumentami i poznać faktyczny powód zmian w zarządzie - czytamy w "Parkiecie"
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Śrubex: członkowie rady szkodzą spółce?