Drobni udziałowcy FAM-u są zadowoleni, że Mirosław Kalicki zachowa kontrolę nad spółką. Jednak nie zanosi się na to, by dostali miejsce w radzie nadzorczej
Według informacji dziennika, może z niej zostać odwołany jeden z przedstawicieli giełdowego Ponaru (kontroluje 8,2 proc. FAM-u). Nieco ponad miesiąc temu Ponar - głównie głosami Kalickiego (ma 8,2 proc. akcji tej firmy) - dostał trzy miejsca w siedmioosobowej radzie. To rezultat grudniowej umowy: Ponar miał kupić od inwestora 7,5 proc. akcji FAM-u za 25 mln zł, a kolejne 11,3 proc. akcji FAM-u od jego spółki zależnej, w zamian za 9,9 proc. własnych akcji. Transakcje miały zostać sfinalizowane do 31 marca.
Tymczasem pod koniec lutego strony przesunęły datę finalizacji umowy na czerwiec 2009 r. Ponar dał też Kalickiemu pełnomocnictwo do wykonywania głosów ze swojego pakietu akcji FAM-u. Inwestor ma więc w sumie 28,8 proc. głosów.
Na pytanie dlaczego Kalicki zażądał teraz zwołania NWZA inwestor odpowiada w dzienniku: - Wynika to jeszcze z grudniowego porozumienia z Ponarem. Tłumaczy, że taką datę przewidywał ówczesny harmonogram. Co prawda, w lutym zawarto nową wersję porozumienia, ale NWZA trzeba zwoływać z wyprzedzeniem - więc zwołano je w czasie obowiązywania poprzedniej umowy.
Jest jeszcze trochę czasu, zapewne w gronie największych akcjonariuszy zadecydujemy o składzie rady - mówi Kalicki. Znacznym udziałowcem FAM-u jest m.in. DWS Polska TFI (ma 8,7 proc.).
Według informacji "Parkietu", chodzi jednak o to, że na podstawie grudniowych ustaleń Ponar miał objąć trzy miejsca w radzie FAM-u. Według obecnych przysługują mu dwa.
Mirosław Kalicki zażądał również zwołania walnego zgromadzenia FAM-u na 19 marca w sprawie... emisji 23 proc. akcji dla wybranego inwestora (ale nie dla Ponaru). Jednak w poniedziałek wieczorem ukazał się komunikat spółki o wycofaniu się Kalickiego z tego pomysłu.