Państwowa Agencja Rozwoju Przemysłu chce zakończyć prywatyzację Stoczni Gdańsk w połowie października. Wszystko wskazuje na to, że kolebka "Solidarności" trafi w ręce Ukraińców ze Związku Przemysłowego Donbasu
10 sierpnia właściciele zdecydowali - podwyższamy kapitał zakładowy o kwotę od 300 do 400 mln zł (obecnie wynosi on 105 mln zł). Cel operacji - objęcie nowych akcji i kontroli nad stocznią przez prywatnego inwestora.
By to umożliwić, Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP) i Cenzin w ostatnich dniach ogłosiły w gazetach sprzedaż praw poboru do nowych akcji stoczni. Termin składania wstępnych ofert upływa w najbliższy piątek, a wiążących - 10 października. Kto zdobędzie prawa poboru, będzie mógł kupić nowe akcje stoczni - wyjaśnia dziennik.
- Zgodnie z przyjętym harmonogramem kwota z przedziału 300-400 mln zł znajdzie się na koncie do południa 16 października. To będzie oznaczać prywatyzację firmy - mówi w "GW" Andrzej Jaworski, prezes stoczni i polityk PiS. - Do pełnego przejęcia kontroli nad firmą brakować będzie w tym momencie już tylko zgody UOKiK, ale nasze analizy wskazują, że to formalność.
Według nieoficjalnych informacji najbliżej przejęcia stoczni są Ukraińcy. Prezes ISD Polska Konstanty Litwinow już zapowiedział, że chce przejąć pakiet kontrolny.
- Litwinow jest bardzo zdeterminowany, by kupić stocznię przed wyborami - opowiada informator "GW", ekspert od trójmiejskiego rynku stoczniowego. - Gdy procedury się minimalnie opóźniały, Ukraińcy grozili, że się wycofają. Boją się, że po wyborach nowy rząd zmieni strategię.
Ukraińcy mogą liczyć na pełne poparcie załogi. - Rozmawialiśmy z ISD Polska. Jeśli kupią stocznię, będziemy zadowoleni. Dali nam gwarancję rozwoju stoczni - opowiada w dzienniku Roman Gałęzewski, szef "S" Stoczni Gdańsk.
Przeszkodą dla szybkiej sprzedaży stoczni może być polityka. Niedawno ksiądz Henryk Jankowski atakował rząd i ARP "za podejrzaną uległość wobec określonych inwestorów zagranicznych". - Jeśli czegoś nie zrobimy, kolebka "S" trafi w ręce Żydów i Ukraińców - przestrzegał.
Paweł Brzezicki, prezes ARP i częsty gość na antenie Radia Maryja, rozkłada ręce: - Szanuję prałata Jankowskiego, ale nie możemy brać tego typu opinii pod uwagę. Prywatyzacja jest sprawą gospodarczą, a nie polityczną.
Według nieoficjalnych informacji "Gazety Wyborczej" sposób sprzedaży stoczni budzi wątpliwości Komisji Europejskiej, bo inwestora wybierze się w gabinecie, a nie na otwartym i przejrzystym przetargu.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Stocznia Gdańsk sprywatyzowana przed wyborami?