Szef resortu skarbu przygotował wstępną wersję "białej księgi" w sprawie zaniechań i błędów, jakie rząd PiS miał dopuścić się w sprawie ratowania polskich stoczni - dowiedziała się "Gazeta"
"Gazeta" widziała fragmenty tej "białej księgi". Zgromadzone w niej informacje mają dowieść, że rząd PiS mamił Brukselę obietnicami - a jednocześnie nie robił niemal nic, żeby stocznie ratować.
Oto jeden z przykładów. Już 22 lutego 2006 r. ówczesny wiceminister gospodarki Paweł Poncyliusz po raz pierwszy przedstawił rzekome rządowe plany wobec stoczni w Brukseli. Czy faktycznie istniały? Komitet Stały Rady Ministrów "Strategię dla sektora stoczniowego" przyjął dopiero trzy miesiące później, 22 maja. Potem znów zapadła cisza. 7 czerwca minister skarbu Wojciech Jasiński dostał alarmujący list unijnej komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes z pytaniem, dlaczego rząd wciąż formalnie nie przekazał jej obiecanych planów. Kroes ostrzegła wówczas, że będzie musiała wydać negatywną decyzję w sprawie stoczni.
Co zrobił minister Jasiński? Nic. Czekał. W lipcu 2006 r. Jarosław Kaczyński zastąpił na stanowisku premiera Kazimierza Marcinkiewicza. A Bruksela wciąż prosiła o plany stoczniowe. Wobec milczenia Warszawy 17 lipca Kroes ponownie napisała do Jasińskiego. "Od lutego 2006 r. nie zostały zainicjowane żadne konsultacje z moimi służbami" - skarżyła się.
Kolejne ponaglenie na nowym premierze PiS nie zrobiło wrażenia - pisze "Gazeta". Dopiero 4 września 2006 r. wysłał do Komisji plany restrukturyzacyjne (jak się później okazało, mocno niekompletne).
Lista takich zaniedbań opracowanych przez resort Grada jest znacznie dłuższa. I dlatego - jak twierdzi rozmówca "Gazety" w Ministerstwie Skarbu - tej "białej księdze" może towarzyszyć propozycja, by przedstawicieli poprzedniego rządu pociągnąć do odpowiedzialności przed prokuraturą bądź przed Trybunałem Stanu.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Stocznie: Grad szykuje kwity na PiS