Prywatne firmy, które wykorzystują schedę po stoczniach w Gdyni i Szczecinie mają zbyt mało chętnych do pracy. Pracowników szukają nawet na innych kontynentach - informuje "Puls Biznesu"
"Zakładaliśmy, że na koniec roku będziemy zatrudniać 1,4-1,5 tys. osób, a mamy około 1 tys. Moglibyśmy zdobyć tyle zamówień, że w przyszłym roku trzeba by podwoić zatrudnienie, ale nie mamy ludzi do pracy" - mówi Andrzej Szwarc, reprezentujący firmę Crist, która kupiła część majątku Stoczni Gdynia.
Firma szuka pracowników na całym świecie, sama też stara się szkolić kadry. "Próbujemy znaleźć chętnych nawet w Korei, Indiach czy na Filipinach. Przy Stoczni Gdynia jest szkoła zawodowa, podjęliśmy z nią współpracę" - dodaje Andrzej Szwarc. Podobna sytuacja z brakami kadrowymi jest w Stoczni Gdańsk, która uniknęła bankructwa.
Swoje zdanie w tym temacie mają związkowcy. "Pracownikom proponuje się +śmieciowe+ umowy - zlecenia albo pracę tymczasową. Stoczniowcy szukają stabilnego zatrudnienia, a nie +zaczepienia się+ na chwilę w dawnej stoczni" - mówi Jan Gumiński, były szef dawnego Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej w Stoczni Gdynia.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Stocznie szukają pracowników nawet w Azji